Wiem, że obiecałam Wam kilka innych rzeczy, pamiętam o nich cały czas. Wiersz o Hongki'm dla Yui się tworzy, niestety gościa znam słabo, więc i pisanie idzie opornie, ale wiersz się pojawi. Wiersz o Taeyang'u, Jin'ie i Kai'u też kiedyś się pojawią, jak tylko wróci mi moja poetycka wena, bo bez niej niewiele napiszę. One-shot z BTS dla ninajoot jest w trakcie pisania, powinien pojawić się w grudniu. A póki co mam dla Was moją pracę na konkurs "To nie miało się wydarzyć". Życzę miłego czytania i nie zapomnijcie o komach. ^_^
- Chłopaki czy moglibyście się w końcu skupić? Mam już dość! Musimy skończyć dziś te nagrania, a nie mam zamiaru siedzieć tu do rana.
- Lider hyung wrzuć na luz, przecież my się tylko wygłupiamy - Jackson to ostatnia osoba, która powinna się wypowiadać na temat wygłupów, kiedy granica mojej cierpliwości została przekroczona właśnie przez niego.
- Jackson, czy ty naprawdę nie rozumiesz, że gdyby nie te wasze wygłupy to już dawno bylibyśmy w dormie i w końcu moglibyśmy się wyspać?!
- Hyung, daj spokój Jackson’owi. Przecież nie robimy nic złego. Poza tym kiedyś się w końcu wyśpimy. Pamiętaj, że robimy to wszystko dla naszych fanów - jeszcze brakowało, żeby BamBam zaczął bronić swojego kolegi, wszyscy przeciwko mnie...
- Zgadzam się, że zarywamy noce dla fanów. Wszyscy chcemy żeby najnowszy album był jeszcze lepszy niż poprzednie i by nasi fani byli jeszcze bardziej zadowoleni. Ale czy my do jasnej anielki choć raz nie możemy zrobić tego, co trzeba i jak trzeba i po prostu iść do domu? Czy zawsze musimy siedzieć do późnych godzin, bo wam zachciewa się zabaw w środku pracy? - byłem wściekły, od kilku godzin kręciliśmy to samo ujęcie, bo cały czas coś nie wychodziło. Nie spałem od trzech dni i po prostu już mam wszystkiego dosyć. Marzę tylko o łóżku… - Czasami zastanawiam się, co by było gdybym nie zadebiutował z wami jako część GOT7. Naprawdę chciałbym się tego dowiedzieć. Przeżyć jeden taki dzień, jak kiedyś, kiedy nie miałem bandy wariatów do okiełznania. Wtedy wszystko było jakieś prostsze, mniej skomplikowane… - nie skończyłem swojej wypowiedzi, bo wpół zdania wciął mi się Jinyoung.
- Hyung, spokojnie. Kiedyś było inaczej, ale chyba nie powiesz, że teraz jest źle? Fakt, kiedy byliśmy tylko we dwóch wszystko było prostsze, ale to dlatego, że nie było nas aż tylu; na wszystko potrzeba było mniej czasu, bo nas było mniej. Jaebum hyung jesteś zmęczony i ja to rozumiem, wszyscy jesteśmy wykończeni, ale proszę nie mów, że żałujesz bycia w tym zespole. Jesteśmy rodziną hyung. Na zawsze, pomimo wszelkich przeciwności, pamiętasz? - Jinyoung od zawsze wiedział, co powiedzieć żeby mnie uspokoić, zna mnie na wylot. Jednak dziś nawet to nie pomoże. Moja cierpliwość już dawno się skończyła.
- Sam już nie wiem Jinyoung. To z każdym kolejnym albumem zaczyna robić się coraz trudniejsze, zaczynam mieć dość tego wszystkiego. Przecież jak tak dalej pójdzie, to będę się leczył u psychologa albo nawet u psychiatry.
- Nikt nie mówił, że droga na szczyt jest prosta hyung, ale chyba warto poświęcić się dla fanów, którzy nas kochają, prawda? - Youngjae, jak zawsze widzi pozytywy we wszystkim.
- Nie jest prosta, fakt. Wiedziałem o tym, gdy debiutowałem w JJ Project, gdy zagrałem w pierwszej dramie, gdy wziąłem udział w pierwszej sesji do magazynu. Ale to?! To przechodzi ludzkie pojęcie! Ja się czuję, jak w jakimś wariatkowie albo przedszkolu, a nie zespole składającym się z dorosłych ludzi! - zacząłem krzyczeć, emocje wzięły górę nad rozsądkiem.
- Skoro było ci tak dobrze bez nas, to dlaczego z nami zadebiutowałeś, hm? Może jeszcze powiesz, że nie tak sobie to wyobrażałeś, że nie tak to miało być, że nie miało się to wydarzyć? Droga wolna, nikt cię nie trzyma, możesz odejść z zespołu w każdej chwili! - teraz to się już przekrzykiwaliśmy z Jackson’em.
- A wiesz co? Gdybym się mógł cofnąć w czasie to chętnie. Zamiast mnie mielibyście teraz Shownu i wszyscy byliby zadowoleni, a ja nie musiałbym się z wami użerać! - wykrzyczałem, co chciałem i wyszedłem z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Udałem się do dormu wysyłając po drodze sms do menadżera, by się nie martwił. Spojrzałem w niebo i nagle moim oczom ukazała się spadająca gwiazda. Nie myśląc za wiele krzyknąłem w jej kierunku. - Chcę innego życia! Chcę, by było jak kiedyś! - nawet nie pamiętam, kiedy dotarłem na miejsce, położyłem się do łóżka i zasnąłem.