piątek, 15 stycznia 2016

Wymarzone Święta

No i nadszedł czas na wstawienie pierwszego opka. Jest to one-shot pisany na konkurs na pewnej stronie na facebook'u. Myślę, że tematyka Świąt Bożego Narodzenia nie przeszkodzi Wam w czytaniu tego w innych okresach roku. ;) Miłego czytania. ;) Nie zapomnijcie zostawić po sobie komentarza. ;)



Święta spędzone z przyjaciółmi to fajna sprawa, ale pod warunkiem, że wszyscy tak samo przykładają się do ich przygotowania i nie utrudniają sobie życia nawzajem; no i oczywiście pod warunkiem, że tymi przyjaciółmi nie jest siódemka wariatów, którzy prawdopodobnie uciekli kiedyś z jakiegoś zakładu psychiatrycznego. No ale niestety, jak się ma walniętych znajomych i na dodatek jest się jedyną dziewczyną w całej ekipie, to wiadomo, że wszystko spada na Ciebie. Nie dość, że trzeba myśleć za wszystkich, jeśli cokolwiek ma się udać, to jeszcze mieć nad wszystkim kontrolę, bo nigdy nie wiadomo, co im przyjdzie do głowy. Jednak wieczne pytania o wszystko i o nic jednocześnie, krzyki i wrzaski, które słychać w całym dormie oraz nieustanne buszowanie w kuchni po szafkach a nawet przy suficie wcale nie ułatwiają wypełnienia misji i tak niemożliwej w realizacji zwanej także Świętami z Bangtan Boys. Ale grunt to spokój i opanowanie, bo w końcu to nasze pierwsze wspólne Święta. Mimo iż znamy się już od dawna, nigdy nie było okazji ku wspólnemu świętowaniu, więc wszystko musi być idealnie, wręcz jak z bajki. A przynajmniej tak zakładał początkowy plan moich wymarzonych Świąt z BTS.

-----------------------------------------------------------------------

- Taehyung, powiedziałam Ci wyraźnie, że masz stąd wyjść. - Po raz n-ty tego dnia wyganiałam V z kuchni, gdzie razem z Jin’em od rana usiłowaliśmy przygotować świąteczną wieczerzę.

- Ale noona, nadal nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie.

- I to jest powód żeby mnie tu nękać od kilku godzin? Już Ci mówiłam, że nie zdradzę Ci, gdzie są schowane prezenty, więc idź sobie.

- No ale czemu? Ja bym tylko zerknął sobie na nie. Naprawdę. - A ten nadal swoje. I jeszcze te jego maślane oczka. Z nim to normalnie gorzej niż z dzieckiem.

- Bo nie i koniec kropka.

- No ale czemu? Nie bądź taka.

- Tae, nie denerwuj mnie. Idź lepiej pomóż chłopakom stroić choinkę. Przydaj się dziś w końcu do czegoś. - Z nim to trzeba stanowczo, bo inaczej na głowę wskoczy.

- Nigdzie nie pójdę dopóki nie powiesz mi, gdzie schowaliście prezenty. Jestem młodszy, więc powinniście mnie uszczęśliwiać. A poza tym nie opłaca się męczyć przy zdobieniu choinki skoro ona zaraz spłonie, jeśli Yoongi nie odłoży świeczek. - Jego wymówki i argumenty przebijają wszystko, cały V.

- Tae, ja Cię bardzo ładnie proszę, skończ straszyć mnie non stop co rusz inną tragedią. Po prostu wyjdź z kuchni i weź się czymś zajmij. Nie męcz mnie już. - Już miałam go dość. Ile można powtarzać jedno i to samo dorosłemu człowiekowi?!

- No ale czemu nie chcesz mi powiedzieć, nooo? - Podziwiam upór tego chłopaka.

- Bo nie ma w sklepie dżemu.

- Co? Jak to nie ma dżemu? - Jeszcze mi tu jego brakowało. Jimin zawsze pojawia się w nieodpowiednim momencie. - Kto mi zjadł mój dżem? Tae, to znowu Ty? - No i mamy rozhisteryzowanego Jimin’a z powodu jego ukochanego przetworu.

- Że co? Nie. Jaki dżem? A poza tym „you got no jams”. I w ogóle po co tu przyszedłeś? Przeszkodziłeś mi w zdobywaniu bardzo ważnych informacji. - V chyba naprawdę uwielbia drażnić swoich hyung’ów.

- Niech zgadnę, znowu próbujesz się dowiedzieć, gdzie pochowaliśmy to, co powinieneś wyciągnąć wieczorem spod choinki, prawda? Ale mniejsza, ja tu nie w tej sprawie. Jin hyung, choinka się pali! - Cały Jimin, zamiast od razu mówić, że w salonie ma miejsce prawdziwa katastrofa, to woli pogadać sobie o dżemie i posprzeczać się z V.

- Co? Jakim cudem? Mieliście ją tylko przystroić! Yoongi miał Was przypilnować! Nawet lampek choinkowych nie mamy, dostaliście tylko łańcuchy i bombki, jak to w ogóle możliwe? - Jin był w niezłym szoku, zresztą nie tylko on. Byliśmy przerażeni, ale tak na dobrą sprawę, kto normalny zostawia chłopaków samych i to pod opieką Sugi?!

- No ale to właśnie on podpalił nasze drzewko. Zresztą nie ważne. Pomocy! Ratujcie! Dorm nam spłonie! - Choinka płonie od pięciu minut, a on dopiero teraz zdał sobie sprawę z powagi sytuacji.

Wszyscy wparowaliśmy natychmiast do salonu. W samym środku pomieszczenia stała choinka, obecnie cała w płomieniach. Najciekawsze było to, że nikt nie próbował jej ugasić. Kook biegał rozhisteryzowany wokół niej, Hoseok spał na kanapie w rogu pokoju, Namjoon’a gdzieś wcięło, a Suga siedział na podłodze i obserwował całą zaistniałą sytuację, którą właściwie ponoć on spowodował. Na całe szczęście udało się opanować ten pożar na tyle szybko, by nie narobił jeszcze większych szkód. Nie obeszło się też bez wietrzenia całego dormu. Jak się później okazało, rzeczywiście winowajcą był Yoongi, który postanowił przyozdobić choinkę świeczkami, gdyż maknae marudził, że choinka powinna świecić. Znalazł się też lider, który o mało nie dostał zawału, gdy zobaczył pozostałości z naszego świątecznego drzewka.

Skoro kataklizm został zażegnany, musieliśmy z Jin’em wracać do kuchni kończyć gotować dania na dziś, więc wyrzuciliśmy chłopaków na dwór z nadzieją, że nie narobią kłopotów też tam. Jungkook stwierdził, że zostanie w dormie i spróbuje uratować choinkę. Co prawda sam nie wiedział do końca, jak ma zamiar to zrobić, ale, mimo że jest najmłodszy, to chyba najbardziej odpowiedzialny, więc postanowiliśmy mu zaufać i pozwolić na to, co miał w planach względem tego drzewka.

Całkiem nieźle nam szło. Odkąd już nam nikt nie przeszkadzał, wszystko przebiegało sprawnie i bez większych komplikacji. Nie licząc faktu, że kuchnia wyglądała jak po bitwie, my dwoje jak jacyś weterani, cali w mące, sosie i innych bliżej niezidentyfikowanych substancjach, a Jeongguk niepokojąco często pytał o taśmę klejącą, brokat do włosów i różne dziwne przedmioty, które nie wiedzieć czemu były mu bardzo potrzebne.

Wreszcie skończyliśmy wszystkie żywieniowe przygotowania, więc wysprzątaliśmy to pobojowisko zwane potocznie kuchnią. Postanowiliśmy iść się nieco ogarnąć i przy okazji przebrać. Przechodząc przez salon zauważyliśmy, że młody zakończył swoje eksperymenty na tym badylu, który jeszcze do niedawna był żywy i miał igły. To, co z nim zrobił to aż się w głowie nie mieściło. Wydawałoby się, że spalone drzewko to już tylko na śmietnik się nadaje, bo jest nie do odratowania, ale nasz Kook’ie okazał się być cudotwórcą. Nowa choinka, mimo że nie posiadała igieł, ani nie była zielona, wyglądała całkiem dobrze. Dzięki brokatowi mieniła się tysiącem barw, taśma klejąca trzymająca bombki również pięknie błyszczała wśród wielokolorowych łańcuchów, które sprawiały wrażenie, iż choinka była pełna. Nawet sztuczny śnieg i papierowe ozdoby wykonane przez maknae na poczekaniu cudownie dopełniały całe dzieło. Byliśmy z Jin’em pod niemałym wrażeniem umiejętności i kreatywności naszego przyjaciela.

- Kook’ie jesteś niesamowity! Wygląda przepięknie! - Zasługiwał na pochwałę po wykonaniu tak dobrej roboty.

- Spisałeś się Jeonggukkie! Jest super! Nie wiedziałem, że potrafisz czarować! - Seokjin był naprawdę zachwycony.

- W kuchni na szafce leżą ciastka, możesz się poczęstować. Zasłużyłeś sobie.

- Naprawdę noona? Mogę? Tak przed wieczerzą? Super! - Szczęście to aż biło z tych jego pięknych wesołych ocząt.

- Jasne, tylko nie zjedz wszystkich.

Nawet się nie obejrzeliśmy, a jego już nie było w salonie. Poszliśmy więc doprowadzić się w końcu trochę do porządku, bo jeszcze było trzeba ściągnąć pozostałych z dworu. Nie zajęło nam to jakoś specjalnie dużo czasu, bo już po chwili czyści i przebrani siedzieliśmy we troje na sofie i oglądaliśmy telewizję odpoczywając po całym tym świątecznym zgiełku związanym w tym wypadku z przygotowaniami Wigilii. Mieszkanie było wysprzątane, dania gotowe, choinka wystrojona, zatem mogliśmy sobie pozwolić na tą chwilę relaksu. Niedługo potem zjawili się i chłopcy, cali w śniegu, wręcz duszący się ze śmiechu. Jak już się uspokoili i wysuszyli, przyszli do salonu podziwiać choinkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że cała piątka miała na sobie zielone koszulki, a na głowach jakieś zielone antenki.

- Chłopcy, w co Wyście się poubierali? Wiecie o tym, że mamy Boże Narodzenie, a nie Halloween, prawda? - Jin był nie tyle zaskoczony ich widokiem, co rozbawiony.

- Wiemy, wiemy. Powtarzacie to od tygodnia i przez cały dzisiejszy dzień. Jesteśmy kosmitami, którzy uratują tegoroczne Święta! - Tae był wielce podekscytowany wypowiadając to ostatnie zdanie.

- No dobra. Ratujcie sobie te Święta. Ale dlaczego kosmici? - Seokjin był wyraźnie zaintrygowany takim, a nie innym konceptem, który wybrali sobie chłopcy.

- Bo kosmici są fajni, a elfy i renifery to już oklepane nudy. A tak patrząc na tą choinkę, to myślę, że idealnie wpasowaliśmy się w tematykę tych Świąt. W tym roku stawiamy na oryginalność. Bangtan Style moi kochani! Poza tym kosmici też na pewno obchodzą Święta, więc czemu nie? - Niekiedy argumentów V nie da się przebić choćby się bardzo chciało.

- Ok, bądźcie już sobie tymi kosmitami. - Jin dał za wygraną. Zresztą widać było po nim, że sam chętnie by się teraz przebrał za obcego i powygłupiał z chłopakami. W sumie nic dziwnego, z jakimi się zadajesz, takim się stajesz. Wszyscy mieliśmy to samo pstro w głowie.

- A macie też dla mnie takie fajne czółenka? Też chcę być kosmitą! - No tak, zapomnieliśmy o rozradowanym maknae siedzącym obok nas.

- To antenki, a nie jakieś tam czółenka i pewnie, że mamy też dla Ciebie. Dla Was też mamy. Jak wszyscy to wszyscy! - Pomysły naszego Aliena są nieco przerażające, szczególnie, gdy wykrzykuje je z takim entuzjazmem.

- No a teraz musicie zobaczyć zdjęcia, które zrobiliśmy na dworze! - J-Hope również był pełen energii.

Przebrani za obcych z innej planety siedzieliśmy na środku salonu i oglądaliśmy zdjęcia chłopców, które zrobili sobie podczas zabawy w śniegu. Na zdjęciach uwiecznili między innymi RapMon’a robiącego aniołka w śniegu, Jimin’a jedzącego śnieg, J-Hope’a ujeżdżającego jakiegoś plastikowego renifera, chłopców w saniach i bałwana, którego ulepili. Przy każdym zdjęciu opowiedzieli jego krótką historyjkę.

Tak oto dowiedzieliśmy się, że Jiminnie założył się z V, że ulepi lepszego bałwana, a że przegrał to za karę jadł śnieg. Nam został popchnięty przez jakiegoś przechodnia w efekcie czego upadł twarzą w śnieg. Postanowił wykorzystać fakt, że i tak już leży w śniegu i zrobił w nim aniołka. Bałwanem ze zdjęcia był Suga, który usiadł i nie chciał wstać, więc chłopcy przysypali go śniegiem robiąc z niego pięknego okrągłego bałwanka. Przy historii Hoseok’a i biednego renifera, którą opowiadał Tae wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Chłopcy poszli pod centrum handlowe, gdzie zobaczyli ogromną choinkę otoczoną wielkimi ozdobnymi prezentami. Obok stały sanie Mikołaja z zaprzęgiem reniferów. W czasie kiedy koledzy zasiedli w saniach i robili sobie w nich selfie, J-Hope wolał dosiąść jednego z reniferów udając, że leci na nim w przestworza. Było to o tyle zabawne, że Yoongi zrobił mu jedno zdjęcie, gdy siedział na swoim rumaku oraz drugie, kiedy pod nim leżał, chwilę po tym, jak z niego zleciał krzycząc coś o Narnii i złej królowej śniegu.

Po obejrzeniu wszystkich zdjęć i wysłuchaniu wszystkich opowieści wzięliśmy się za dalsze przygotowywanie wieczerzy. Suga, Taehyung i Namjoon zajęli się zastawą stołową i przystrojeniem odpowiednio stołu, Hoseok i Jimin mieli za zadanie wrzucić pod choinkę wszystkie prezenty nim dwójka najmłodszych to zauważy i się na nich rzuci, Jin i ja poszliśmy do kuchni zająć się dokończeniem dań i ich przynoszeniem na stół, a Kook stał przy oknie i wypatrywał pierwszej gwiazdki. W czasie tych wszystkich czynności chłopcy podśpiewywali zimowe i świąteczne piosenki wprowadzając tym samym cudowny nastrój do dormu po tych wszystkich dzisiejszych zdarzeniach.

Prezenty leżały pod choinką, stół był pięknie nakryty, zapach gorących potraw było czuć w całym pomieszczeniu, choinka ślicznie połyskiwała oświetlana przez żyrandol na suficie, świąteczny nastrój towarzyszył wszystkim bez wyjątku, teraz tylko było trzeba czekać aż maknae da sygnał, że pierwsza wigilijna gwiazdka już się pojawiła na niebie. Gdy tylko usłyszeliśmy radosny okrzyk najmłodszego, wiedzieliśmy już, że możemy zacząć świętowanie. Wzajemne składanie sobie życzeń, wspólna kolacja, rozpakowywanie prezentów. To było naprawdę fantastyczne. Tyle radości, którą można było się podzielić z bliskimi sobie osobami, tyle śmiechu, którym nikogo nie trzeba było zarażać, bo wszyscy mieli tak samo dobre humory.


-----------------------------------------------------------------------

Może i nie były to Święta, które tak długo planowałam i o których marzyłam, na pewno też nie były to typowe i normalne Święta, ale mimo to było wspaniale. Dziwność i oryginalność tych Świąt sprawiła, że były szalone, a przez to i wyjątkowe. Bo kto może pochwalić się, że spędził ten czas w roku przebrany za kosmitę przy spalonej choince śmiejąc się z wszystkiego dokoła i śpiewając koreańskie piosenki. Ale właśnie przez to, że było tak a nie inaczej, Święta z tą siódemką wariatów były niezapomniane. Raczej żadne z nas do końca życia nie zapomni dzisiejszego dnia i tego wszystkiego, co się dziś wydarzyło. I pomyśleć, że osiem kompletnie różnych osób wystarczyło, by ten wspólnie spędzony czas pozostał na długo w naszej pamięci, jako coś wspaniałego, a nawet magicznego. Teraz już wiem, że mimo wszystko, właśnie to były moje wymarzone Święta z BTS. Ale w przyszłym roku wracam na Święta do Polski, by mieć pewność, że nie doznam w tym czasie żadnego uszczerbku na zdrowiu, jeszcze mi życie miłe. Ciekawe tylko, jak będzie wyglądał nasz Sylwester za tydzień skoro już Święta były pełne wrażeń.


8 komentarzy:

  1. Bardzo fajne opowiadanko, czasem są powtórzenia, ale nie rażą aż tak. Bardzo przyjemnie się czytało. Czekam na więcej ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.❤️
      Niestety, powtórzenia to moja zmora, której próbuję się wyzbyć, z różnymi efektami jak widać. Będę się starać by było ich coraz mniej. ;)
      Będzie więcej, już mam napisany wiersz, który czeka na wrzucenie na bloga i zostało mi skończyć kolejnego one-shot'a. :)

      Usuń
  2. Świetne! Nie jestem najlepsza w komentowaniu, wybacz. Naprawdę dobrze piszesz! To chyba jedno z pierwszych opowiadaniań "nie-yaoi" i pierwsze bez żadnego paringu xD Czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nigdy nie lubię komentować, więc spoko, rozumiem. :)
      Dziękuję za te miłe słowa, naprawdę dla mnie wiele znaczą, jako dla osoby dopiero zaczynającej pisać. <3
      No na tym blogu niestety nie uraczysz opowiadań yaoi, ani takich, gdzie występowałyby jakiekolwiek paringi, czy chociażby bromance, bo nie umiem wczuć się w takie "historie".
      Kolejne już niedługo, dokładnie 15 lutego. ;)
      Dziękuję za Twój komentarz ^_^

      Usuń
  3. Pewna osoba sprawiła, że zaczęłam czytać opowiadania o innej tematyce! Poprzednio czytałam jedynie yaoi, ale teraz... Rzadko mi się zdarza czytać coś innego, nie będę oszukiwać xD

    Czekam jednak z niecierpliwością na kolejne opowiadanie! ^^ Aish... 15 już niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że moja twórczość przypadła Ci do gustu, biorąc pod uwagę Twoje preferencje czytelnicze. :)

      A nowa notka pojawiła się dzień wcześniej i już jest dostępna. ;)

      Usuń
  4. Hahaha, najlepsze o pożarze😅
    Świetnie piszesz! Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten pożar to był czysty przypadek, efekt nudy na zajęciach i inspiracja nieudanym rysunkiem choinki. xD
      Dziękuję. <3 Następna notka za miesiąc (chyba, ze jakimś cudem napiszę coś wcześniej). ;)

      Usuń