- Chłopaki czy moglibyście się w końcu skupić? Mam już dość! Musimy skończyć dziś te nagrania, a nie mam zamiaru siedzieć tu do rana.
- Lider hyung wrzuć na luz, przecież my się tylko wygłupiamy - Jackson to ostatnia osoba, która powinna się wypowiadać na temat wygłupów, kiedy granica mojej cierpliwości została przekroczona właśnie przez niego.
- Jackson, czy ty naprawdę nie rozumiesz, że gdyby nie te wasze wygłupy to już dawno bylibyśmy w dormie i w końcu moglibyśmy się wyspać?!
- Hyung, daj spokój Jackson’owi. Przecież nie robimy nic złego. Poza tym kiedyś się w końcu wyśpimy. Pamiętaj, że robimy to wszystko dla naszych fanów - jeszcze brakowało, żeby BamBam zaczął bronić swojego kolegi, wszyscy przeciwko mnie...
- Zgadzam się, że zarywamy noce dla fanów. Wszyscy chcemy żeby najnowszy album był jeszcze lepszy niż poprzednie i by nasi fani byli jeszcze bardziej zadowoleni. Ale czy my do jasnej anielki choć raz nie możemy zrobić tego, co trzeba i jak trzeba i po prostu iść do domu? Czy zawsze musimy siedzieć do późnych godzin, bo wam zachciewa się zabaw w środku pracy? - byłem wściekły, od kilku godzin kręciliśmy to samo ujęcie, bo cały czas coś nie wychodziło. Nie spałem od trzech dni i po prostu już mam wszystkiego dosyć. Marzę tylko o łóżku… - Czasami zastanawiam się, co by było gdybym nie zadebiutował z wami jako część GOT7. Naprawdę chciałbym się tego dowiedzieć. Przeżyć jeden taki dzień, jak kiedyś, kiedy nie miałem bandy wariatów do okiełznania. Wtedy wszystko było jakieś prostsze, mniej skomplikowane… - nie skończyłem swojej wypowiedzi, bo wpół zdania wciął mi się Jinyoung.
- Hyung, spokojnie. Kiedyś było inaczej, ale chyba nie powiesz, że teraz jest źle? Fakt, kiedy byliśmy tylko we dwóch wszystko było prostsze, ale to dlatego, że nie było nas aż tylu; na wszystko potrzeba było mniej czasu, bo nas było mniej. Jaebum hyung jesteś zmęczony i ja to rozumiem, wszyscy jesteśmy wykończeni, ale proszę nie mów, że żałujesz bycia w tym zespole. Jesteśmy rodziną hyung. Na zawsze, pomimo wszelkich przeciwności, pamiętasz? - Jinyoung od zawsze wiedział, co powiedzieć żeby mnie uspokoić, zna mnie na wylot. Jednak dziś nawet to nie pomoże. Moja cierpliwość już dawno się skończyła.
- Sam już nie wiem Jinyoung. To z każdym kolejnym albumem zaczyna robić się coraz trudniejsze, zaczynam mieć dość tego wszystkiego. Przecież jak tak dalej pójdzie, to będę się leczył u psychologa albo nawet u psychiatry.
- Nikt nie mówił, że droga na szczyt jest prosta hyung, ale chyba warto poświęcić się dla fanów, którzy nas kochają, prawda? - Youngjae, jak zawsze widzi pozytywy we wszystkim.
- Nie jest prosta, fakt. Wiedziałem o tym, gdy debiutowałem w JJ Project, gdy zagrałem w pierwszej dramie, gdy wziąłem udział w pierwszej sesji do magazynu. Ale to?! To przechodzi ludzkie pojęcie! Ja się czuję, jak w jakimś wariatkowie albo przedszkolu, a nie zespole składającym się z dorosłych ludzi! - zacząłem krzyczeć, emocje wzięły górę nad rozsądkiem.
- Skoro było ci tak dobrze bez nas, to dlaczego z nami zadebiutowałeś, hm? Może jeszcze powiesz, że nie tak sobie to wyobrażałeś, że nie tak to miało być, że nie miało się to wydarzyć? Droga wolna, nikt cię nie trzyma, możesz odejść z zespołu w każdej chwili! - teraz to się już przekrzykiwaliśmy z Jackson’em.
- A wiesz co? Gdybym się mógł cofnąć w czasie to chętnie. Zamiast mnie mielibyście teraz Shownu i wszyscy byliby zadowoleni, a ja nie musiałbym się z wami użerać! - wykrzyczałem, co chciałem i wyszedłem z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Udałem się do dormu wysyłając po drodze sms do menadżera, by się nie martwił. Spojrzałem w niebo i nagle moim oczom ukazała się spadająca gwiazda. Nie myśląc za wiele krzyknąłem w jej kierunku. - Chcę innego życia! Chcę, by było jak kiedyś! - nawet nie pamiętam, kiedy dotarłem na miejsce, położyłem się do łóżka i zasnąłem.
-----------------------------------------------------------------------
Wstałem rano i jak zwykle udałem się wpierw do kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu pomieszczenie było zupełnie puste, co jest dziwne, bo zawsze o tej godzinie byli tu już prawie wszyscy głośno dyskutując na różne tematy. Zrobiłem sobie kawę i poszedłem do łazienki. Gdy wróciłem, by napić się kawy, która stygła na szafce, przy stole zauważyłem Jinyoung’a kończącego śniadanie.
- Hej, a reszta dziś nie je śniadania? - zapytałem kolegę lekko zaskoczony nieobecnością pozostałych.
- Yyyy, jaka reszta? Manager już wyszedł, bo miał coś do załatwienia. Mamy się z nim spotkać w wytwórni w sali nagrań. Aha i kazał ci przekazać, że masz dziś spotkanie z Hyelim. Zapomniał ci powiedzieć, że będzie nagrywała z tobą jedną piosenkę do twojego albumu - jego stoicki spokój był jakiś taki dziwny, nietypowy. I co ma z tym wspólnego Lim? Przecież po rozpadzie Wonder Girls opuściła JYP. I jaki mój album? Pogubiłem się.
- Jinyoung-ah? O czym ty mówisz? Hyelim? Mój album? Czy ty się nie uderzyłeś w głowę?
- Hyung, wszystko z tobą w porządku? Zadajesz dziwne pytania. No Lim, nasza koleżanka, raperka Wonder Girls, znasz ją przecież. Manager mówił ci, że jedna z piosenek będzie duetem i w końcu znalazł ci partnerkę do tego duetu. I jest nią Hyelim - nie wiem czy bardziej zaskoczony był Jinyoung wytrzeszczający oczy do mnie czy ja, gdy słuchałem, co mówi.
- Znam Hyelim przecież. Jinyoung, ale ty wiesz, że Lim nie ma już w wytwórni, nie?
- Hyung, co ty bredzisz? Jak to jej nie ma, jak jest? Przecież jej zespół szykuje comeback równo z nami. Czy ty na pewno się dobrze czujesz?
- Comeback? Przecież Wonder Girls się rozpadły na początku roku. I gdzie do jasnej anielki podziała się reszta chłopaków? - zaczynałem się denerwować. Jinyoung albo chciał mnie wyprowadzić z równowagi albo postradał zmysły.
- Hyung, ogarnij się. Jaki rozpad? Czy ty siebie słyszysz? CEO miałby zrezygnować ze swojego najbardziej dochodowego zespołu? I jaka reszta chłopaków? Przecież w tym dormie mieszkamy tylko my i nasz manager. O czym ty w ogóle gadasz?
- No przecież się rozpadły, jak możesz nie pamiętać? I nikt więcej tu nie mieszka? A Youngjae, Jackson, BamBam, Yugyeom, Mark hyung? Przecież całe GOT7 mieszka w tym dormie - zaczynałem się gubić w tym wszystkim. Powoli przestawałem rozumieć, co się dzieje.
- Hyung, zaraz cię wyślę do lekarza, jak się nie opamiętasz. Wonder Girls są na szczycie wszystkich muzycznych list i podbijają rynek. I kim są ci, których imiona wymieniłeś? A GOT7? To jest jakiś zespół? I czemu mieliby mieszkać w naszym dormie? - teraz to już nic nie wiedziałem. Może Jinyoung stracił pamięć?
- Okey okey, to chodźmy już do tej wytwórni, bo manager będzie się wściekał, że się spóźniliśmy - postanowiłem uciąć tą bezsensowną wymianę zdań i poczekać. Miałem nadzieję, że wszystko się wyjaśni, gdy dotrzemy na miejsce.
Do wytwórni poszliśmy na piechotę. Nie mamy za daleko, więc spacer jest dobry na odstresowanie się i przede wszystkim można uniknąć korków. Dosłownie mnie zatkało, gdy ujrzałem budynek JYP. Z jednej strony wisiał ogromny baner zapowiadający comeback JJ Project, a z drugiej były rozwieszone plakaty informujące o comeback’u Wonder Girls. Jakby tego było jeszcze mało, na drzwiach przyklejony był plakat przedstawiający moją osobę, na którym widniał napis solo debut. Nic nie rozumiem. Comeback zespołu, który się rozpadł ponad pół roku temu, nasz comeback, który dopiero co był i mój solowy album, który nie istnieje. Co się stało? Co się wydarzyło?
Jak wariat wbiegłem do budynku, kątem oka dostrzegając, że Jinyoung rzucił się biegiem zaraz za mną. Biegłem długim korytarzem, potem po schodach na piętro i znowu korytarzem aż wbiegłem na samą górę. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Na ścianach wisiały różnokolorowe plakaty, ale żaden nawet nie przypominał tych, które widywałem w wytwórni. Gdzieś po drodze minąłem też chłopaków z 2AM w pełnym składzie oraz dziewczyny z Wonder Girls i Miss A. Zakłopotany z totalnym mętlikiem w głowie usiadłem pod jakimiś drzwiami. Nic z tego nie rozumiałem. Co się takiego stało? Cofnąłem się w czasie? Nie, niemożliwe, bo mamy obecną datę. Powiedziałbym, że to sen, ale ja nie miewam snów. W takim razie może trafiłem do alternatywnej rzeczywistości? Rzeczywistości, która wygląda zupełnie inaczej. Gdzie nie ma GOT7. A jeśli nie ma GOT7 to w takim razie w tej rzeczywistości nie znam ani Mark’a, ani Jackson’a, ani Youngjae, ani BamBam’a, ani nawet Yugyeom’a. Ale jak do tego doszło? Dlaczego to się wydarzyło? Zaraz. Moje życzenie. Czyli co? Spadające gwiazdy jednak spełniają życzenia? Jakie to jest wszystko zagmatwane.
W pewnym momencie drzwi, pod którymi siedziałem, się otworzyły, w związku z czym dosłownie wpadłem do środka sali, w której ćwiczyliśmy razem z chłopakami. To była nasza sala. Sala do tańca, śpiewu, akrobacji, treningów i nagrań. Sala, w której zawsze było wesoło, wszyscy się śmiali i wygłupiali. A teraz? Z napisu na drzwiach wnioskuję, że z tej sali korzystam tylko ja z Jinyoung’iem. Nagle w progu pojawił się wspomniany kolega z dość dziwnym wyrazem twarzy jak na niego.
- Jaebum hyung, wszystko z tobą w porządku? - z jego tonu głosu mogłem wywnioskować, że się martwił i był nieźle wystraszony. Nic dziwnego. Rano zadałem mu masę dziwnych pytań, a potem ni z tego ni z owego wbiegłem na ostatnie piętro budynku.
- Jinyoung-ah, nie jestem pewien. Mam wrażenie, że śnię. To wszystko… ja nie wiem, co mam myśleć. Jinyoung ja nie znam tej rzeczywistości, w której się obecnie znajdujemy. To nie jest moje życie - starałem się jakkolwiek wyjaśnić chłopakowi, co się dzieje w mojej głowie. Jednak zupełnie nie wiedziałem, jak to zrobić, bo sam nie byłem pewien, co myśleć.
- Hyung, nie rozumiem nic z tego, co mówisz, ale mimo to wiesz, że mnie możesz powiedzieć wszystko. Tylko powoli, spróbuj to sobie najpierw poukładać jakoś, a potem mów - widziałem po jego minie, że nie jest w stanie w żaden sposób ogarnąć moich myśli, ale próbował. Jest dobrym przyjacielem.
- Okey. Od początku. W rzeczywistości, którą znam 2AM i Wonder Girls się rozpadły jakiś czas temu. Miss A również są nieaktywne od dłuższego czasu. W wytwórni są za to nowe dochodowe zespoły, jak girlsband Twice liczący dziewięć dziewcząt, pięcioosobowy boysband DAY6 i GOT7, do którego obaj należymy. W styczniu 2014 roku zadebiutowaliśmy w GOT7 wraz z pięcioma innymi chłopakami: naszym hyungiem Mark’iem, Chińczykiem Jackson’em, Youngjae, który poprawia wszystkim zawsze humor, BamBam’em z Tajlandii i naszym maknae Yugyeom’em. Wszyscy razem jesteśmy zgraną paczką, najlepszymi przyjaciółmi, rodziną wręcz - opowiadałem tak, by Jinyoung się nie pogubił jeszcze bardziej.
- Dobra. To jest dziwne. Próbuję to zrozumieć i ci wierzyć, ale sam przyznaj, że to się nie trzyma kupy. Gdzie w tym logika?
- Logika? Zniknęła razem z moim prawdziwym życiem. Jinyoung, musisz mi uwierzyć. Przecież nigdy bym cię nie okłamał, wiesz o tym. Mówię ci, że obaj należymy do GOT7 i mamy mnóstwo wspaniałych Ahgase, które nas kochają. Nawet mieliśmy comeback jako JJ Project dwa tygodnie temu, a Yugyeom jest naszym największym fanem. Cały zespół nas wspierał. Nawet Jackson był z nami myślami jednocześnie szykując swój solowy debiut w Chinach.
- Przyjmijmy, że ci wierzę hyung. I co teraz mam zrobić? Nawet nie wiem, jakim cudem znalazłeś się w innej rzeczywistości,więc jak mam ci pomóc?
- Ehhh… to głupie, ale myślę, że to przez spadającą gwiazdę wczoraj w nocy - byłem zażenowany faktem, że to powiedziałem.
- Spadającą gwiazdę? To jest chyba najmniej dziwna rzecz, jaką dziś powiedziałeś. I co z tą gwiazdą? Tylko nie mów, że powiedziałeś życzenie, które się spełniło - patrzyłem jak kiwa głową z niedowierzaniem i lekkim załamaniem.
- No tak jakby. Wczoraj się wściekłem, bo nagrania nam nie szły, wyszedłem trzaskając drzwiami, a idąc do dormu zobaczyłem spadającą gwiazdę i zażyczyłem sobie, by zmieniła moje życie. No i jak widać, chyba jednak gwiazdy naprawdę spełniają życzenia.
- Skoro sobie tego życzyłeś to w czym problem? Nie jesteś teraz zadowolony?
- No nie bardzo właśnie. To było w przypływie złości. Nie panowałem nad sobą. Nie chciałem, by to wszystko się tak potoczyło. To nie miało się wydarzyć - zacząłem płakać. Naprawdę rzadko zdarza mi się rozklejać przy którymś z chłopaków, ale w tej chwili byłem tak bardzo bezradny, że nie panowałem nad swoimi emocjami.
- Okey, wierzę ci. Ale dopóki nie wymyślimy, co zrobić byś odzyskał swoje życie, musisz żyć tym tutaj - uwierzył mi i spróbuje pomóc. Niczego więcej nie chciałem w tej chwili.
Mijały kolejne dni, a rozwiązania mojego problemu dalej nie było. Codziennie opowiadałem Jinyoung’owi o naszym życiu, które znam. Słuchał mnie bardzo uważnie, zadawał dużo pytań o chłopaków i miałem wrażenie, że z każdym dniem coraz bardziej to przeżywał. Widziałem, jak męczy go ta cała sytuacja. Chciał pomóc, ale nie potrafił. Cały czas dodawał mi otuchy i powtarzał, że razem coś wymyślimy. Jednak ja coraz bardziej w to wątpiłem. To ja popełniłem błąd, a teraz nawet z jego pomocą nie potrafię tego naprawić. Z dnia na dzień chodziłem coraz mocnej przybity. Tęskniłem za życiem, którego jeszcze tydzień temu nie chciałem. Tęskniłem za nieustannymi wygłupami chłopaków, za śmiechem Jae, żartami Jackson’a, ciągłym przebieraniem się Bam’a, tańcem Yugyeom’a i największym dzieckiem Mark’iem. Tęskniłem za tą bandą nieokiełznanych dzieciaków. Naprawdę mi ich brakowało. Z każdym dniem coraz bardziej.
Minął kolejny dzień. Razem z Jinyoung’iem skończyliśmy nagrania. Wbrew pozorom wcale nie skończyliśmy wcześniej aniżeli kiedy nagrania mieliśmy całym zespołem. Może dwie lub trzy godziny szybciej, ale to nadal niewiele. I pomyśleć, że to z powodu głupich nagrań wyniknęła cała ta beznadziejna sytuacja. Może to wszystko by się nie wydarzyło, gdybym wtedy na nagraniach nad sobą panował. Gdybym wtedy zachował się inaczej, może dziś wracałbym do dormu w towarzystwie szóstki wariatów, a nie sam jak palec. Wyszedłem z wytwórni. Stanąłem na schodach budynku, uniosłem ręce i zrozpaczony zacząłem krzyczeć do nieba pełnego gwiazd. - To nie miało się wydarzyć! Nie chciałem tego! Chcę odzyskać swoje dawne życie! To nie miało się wydarzyć… - rozpłakałem się wypowiadając ostatnie słowa. Nie wiedziałem, co mam począć. Straciłem przyjaciół. Zniszczyłem swoje życie na własne życzenie. I nie miałem pojęcia jak to teraz naprawić. Byłem załamany i bezradny.
Tonąc nadal we łzach udałem się do dormu. Całą drogę rozmyślałem o tym, jak to się mogło stać? Jak mogłem zrezygnować z moich przyjaciół? Co mi strzeliło do głowy żeby wypowiadać to durne życzenie? To nie miało się wydarzyć. Nie miało. Wydarzyło się, bo tego chciałem, a teraz oddałbym wszystko, co mam, by to naprawić, odzyskać to, co straciłem przez swoją głupotę. Po raz kolejny tego wieczoru spojrzałem w nocne niebo. W oddali ujrzałem spadającą gwiazdę. Nie zastanawiając się dłużej, upadłem na kolana i błagalnym tonem wypowiedziałem życzenie. - Chciałbym, by to się nigdy nie wydarzyło, by było jak kiedyś - skoro jedno życzenie zmieniło moje życie, to może drugie także zadziała? Wstałem z ziemi i ruszyłem dalej.
Kiedy dotarłem do dormu, po cichutku wszedłem do środka, tak by nikogo nie obudzić. Jinyoung już od dobrej godziny zapewne smacznie spał w swoim łóżku, a ostatnie o czym teraz marzę to tłumaczyć się mu z mojego późnego powrotu. Równie cicho udałem się do swojego pokoju, gdzie rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.
-----------------------------------------------------------------------
- Hyung, spokojnie. Kiedyś było inaczej, ale chyba nie powiesz, że teraz jest źle? Fakt, kiedy byliśmy tylko we dwóch wszystko było prostsze, ale to dlatego, że nie było nas aż tylu; na wszystko potrzeba było mniej czasu, bo nas było mniej. Jaebum hyung jesteś zmęczony i ja to rozumiem, wszyscy jesteśmy wykończeni, ale proszę nie mów, że żałujesz bycia w tym zespole. Jesteśmy rodziną hyung. Na zawsze, pomimo wszelkich przeciwności, pamiętasz? - nie wiem, co się właśnie stało. Mam jakieś dziwne deja vu. To znaczy, że udało mi się wrócić do mojego życia? Że to wszystko się nie wydarzyło?
- Tak, wybacz Jinyoung, trochę mnie poniosło. Oczywiście, że nie żałuję, jakbym mógł? Jesteśmy rodziną. Po prostu jestem strasznie zmęczony i przestaję nad sobą panować, więc czy moglibyśmy w końcu nakręcić tą scenę jak należy i iść spać? - Byłem zrezygnowany i zdezorientowany, nie wiedziałem, co się dzieje. Wróciłem. Wróciłem do czasu, gdy wszystko zepsułem. Dostałem drugą szansę. Szansę by to wszystko naprawić. Szansę, by to się nie wydarzyło. Moje życzenie. To nie miało się wydarzyć i teraz mogę temu zapobiec.
- Jasne, zaraz to wszystko ogarniemy, nie martw się JB, za chwilę będziesz w łóżku i się wyśpisz - Mark hyung moim zbawieniem. Cieszę się, że mogę liczyć na jego pomoc w takich sytuacjach, jak ta.
Cieszę się, że mam ich wszystkich przy sobie. Każdy z nich jest inny i wyjątkowy. Dopełniają moje życie, są jego nieodłączną częścią i nic tego nie zmieni. Jak mogłem pomyśleć choćby przez krótką chwilę o innym życiu? Mam najwspanialszych przyjaciół pod słońcem, tworzymy świetny zespół i mamy mnóstwo cudownych fanów. Mam wspaniałe życie, a ja chciałem je zamienić na zupełnie inne. To, co wydarzyło się w ostatnich dniach, nie powinno się wydarzyć. Jednak musiało, bym to zrozumiał.
- Lider hyung wrzuć na luz, przecież my się tylko wygłupiamy - Jackson to ostatnia osoba, która powinna się wypowiadać na temat wygłupów, kiedy granica mojej cierpliwości została przekroczona właśnie przez niego.
- Jackson, czy ty naprawdę nie rozumiesz, że gdyby nie te wasze wygłupy to już dawno bylibyśmy w dormie i w końcu moglibyśmy się wyspać?!
- Hyung, daj spokój Jackson’owi. Przecież nie robimy nic złego. Poza tym kiedyś się w końcu wyśpimy. Pamiętaj, że robimy to wszystko dla naszych fanów - jeszcze brakowało, żeby BamBam zaczął bronić swojego kolegi, wszyscy przeciwko mnie...
- Zgadzam się, że zarywamy noce dla fanów. Wszyscy chcemy żeby najnowszy album był jeszcze lepszy niż poprzednie i by nasi fani byli jeszcze bardziej zadowoleni. Ale czy my do jasnej anielki choć raz nie możemy zrobić tego, co trzeba i jak trzeba i po prostu iść do domu? Czy zawsze musimy siedzieć do późnych godzin, bo wam zachciewa się zabaw w środku pracy? - byłem wściekły, od kilku godzin kręciliśmy to samo ujęcie, bo cały czas coś nie wychodziło. Nie spałem od trzech dni i po prostu już mam wszystkiego dosyć. Marzę tylko o łóżku… - Czasami zastanawiam się, co by było gdybym nie zadebiutował z wami jako część GOT7. Naprawdę chciałbym się tego dowiedzieć. Przeżyć jeden taki dzień, jak kiedyś, kiedy nie miałem bandy wariatów do okiełznania. Wtedy wszystko było jakieś prostsze, mniej skomplikowane… - nie skończyłem swojej wypowiedzi, bo wpół zdania wciął mi się Jinyoung.
- Hyung, spokojnie. Kiedyś było inaczej, ale chyba nie powiesz, że teraz jest źle? Fakt, kiedy byliśmy tylko we dwóch wszystko było prostsze, ale to dlatego, że nie było nas aż tylu; na wszystko potrzeba było mniej czasu, bo nas było mniej. Jaebum hyung jesteś zmęczony i ja to rozumiem, wszyscy jesteśmy wykończeni, ale proszę nie mów, że żałujesz bycia w tym zespole. Jesteśmy rodziną hyung. Na zawsze, pomimo wszelkich przeciwności, pamiętasz? - Jinyoung od zawsze wiedział, co powiedzieć żeby mnie uspokoić, zna mnie na wylot. Jednak dziś nawet to nie pomoże. Moja cierpliwość już dawno się skończyła.
- Sam już nie wiem Jinyoung. To z każdym kolejnym albumem zaczyna robić się coraz trudniejsze, zaczynam mieć dość tego wszystkiego. Przecież jak tak dalej pójdzie, to będę się leczył u psychologa albo nawet u psychiatry.
- Nikt nie mówił, że droga na szczyt jest prosta hyung, ale chyba warto poświęcić się dla fanów, którzy nas kochają, prawda? - Youngjae, jak zawsze widzi pozytywy we wszystkim.
- Nie jest prosta, fakt. Wiedziałem o tym, gdy debiutowałem w JJ Project, gdy zagrałem w pierwszej dramie, gdy wziąłem udział w pierwszej sesji do magazynu. Ale to?! To przechodzi ludzkie pojęcie! Ja się czuję, jak w jakimś wariatkowie albo przedszkolu, a nie zespole składającym się z dorosłych ludzi! - zacząłem krzyczeć, emocje wzięły górę nad rozsądkiem.
- Skoro było ci tak dobrze bez nas, to dlaczego z nami zadebiutowałeś, hm? Może jeszcze powiesz, że nie tak sobie to wyobrażałeś, że nie tak to miało być, że nie miało się to wydarzyć? Droga wolna, nikt cię nie trzyma, możesz odejść z zespołu w każdej chwili! - teraz to się już przekrzykiwaliśmy z Jackson’em.
- A wiesz co? Gdybym się mógł cofnąć w czasie to chętnie. Zamiast mnie mielibyście teraz Shownu i wszyscy byliby zadowoleni, a ja nie musiałbym się z wami użerać! - wykrzyczałem, co chciałem i wyszedłem z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Udałem się do dormu wysyłając po drodze sms do menadżera, by się nie martwił. Spojrzałem w niebo i nagle moim oczom ukazała się spadająca gwiazda. Nie myśląc za wiele krzyknąłem w jej kierunku. - Chcę innego życia! Chcę, by było jak kiedyś! - nawet nie pamiętam, kiedy dotarłem na miejsce, położyłem się do łóżka i zasnąłem.
-----------------------------------------------------------------------
Wstałem rano i jak zwykle udałem się wpierw do kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu pomieszczenie było zupełnie puste, co jest dziwne, bo zawsze o tej godzinie byli tu już prawie wszyscy głośno dyskutując na różne tematy. Zrobiłem sobie kawę i poszedłem do łazienki. Gdy wróciłem, by napić się kawy, która stygła na szafce, przy stole zauważyłem Jinyoung’a kończącego śniadanie.
- Hej, a reszta dziś nie je śniadania? - zapytałem kolegę lekko zaskoczony nieobecnością pozostałych.
- Yyyy, jaka reszta? Manager już wyszedł, bo miał coś do załatwienia. Mamy się z nim spotkać w wytwórni w sali nagrań. Aha i kazał ci przekazać, że masz dziś spotkanie z Hyelim. Zapomniał ci powiedzieć, że będzie nagrywała z tobą jedną piosenkę do twojego albumu - jego stoicki spokój był jakiś taki dziwny, nietypowy. I co ma z tym wspólnego Lim? Przecież po rozpadzie Wonder Girls opuściła JYP. I jaki mój album? Pogubiłem się.
- Jinyoung-ah? O czym ty mówisz? Hyelim? Mój album? Czy ty się nie uderzyłeś w głowę?
- Hyung, wszystko z tobą w porządku? Zadajesz dziwne pytania. No Lim, nasza koleżanka, raperka Wonder Girls, znasz ją przecież. Manager mówił ci, że jedna z piosenek będzie duetem i w końcu znalazł ci partnerkę do tego duetu. I jest nią Hyelim - nie wiem czy bardziej zaskoczony był Jinyoung wytrzeszczający oczy do mnie czy ja, gdy słuchałem, co mówi.
- Znam Hyelim przecież. Jinyoung, ale ty wiesz, że Lim nie ma już w wytwórni, nie?
- Hyung, co ty bredzisz? Jak to jej nie ma, jak jest? Przecież jej zespół szykuje comeback równo z nami. Czy ty na pewno się dobrze czujesz?
- Comeback? Przecież Wonder Girls się rozpadły na początku roku. I gdzie do jasnej anielki podziała się reszta chłopaków? - zaczynałem się denerwować. Jinyoung albo chciał mnie wyprowadzić z równowagi albo postradał zmysły.
- Hyung, ogarnij się. Jaki rozpad? Czy ty siebie słyszysz? CEO miałby zrezygnować ze swojego najbardziej dochodowego zespołu? I jaka reszta chłopaków? Przecież w tym dormie mieszkamy tylko my i nasz manager. O czym ty w ogóle gadasz?
- No przecież się rozpadły, jak możesz nie pamiętać? I nikt więcej tu nie mieszka? A Youngjae, Jackson, BamBam, Yugyeom, Mark hyung? Przecież całe GOT7 mieszka w tym dormie - zaczynałem się gubić w tym wszystkim. Powoli przestawałem rozumieć, co się dzieje.
- Hyung, zaraz cię wyślę do lekarza, jak się nie opamiętasz. Wonder Girls są na szczycie wszystkich muzycznych list i podbijają rynek. I kim są ci, których imiona wymieniłeś? A GOT7? To jest jakiś zespół? I czemu mieliby mieszkać w naszym dormie? - teraz to już nic nie wiedziałem. Może Jinyoung stracił pamięć?
- Okey okey, to chodźmy już do tej wytwórni, bo manager będzie się wściekał, że się spóźniliśmy - postanowiłem uciąć tą bezsensowną wymianę zdań i poczekać. Miałem nadzieję, że wszystko się wyjaśni, gdy dotrzemy na miejsce.
Do wytwórni poszliśmy na piechotę. Nie mamy za daleko, więc spacer jest dobry na odstresowanie się i przede wszystkim można uniknąć korków. Dosłownie mnie zatkało, gdy ujrzałem budynek JYP. Z jednej strony wisiał ogromny baner zapowiadający comeback JJ Project, a z drugiej były rozwieszone plakaty informujące o comeback’u Wonder Girls. Jakby tego było jeszcze mało, na drzwiach przyklejony był plakat przedstawiający moją osobę, na którym widniał napis solo debut. Nic nie rozumiem. Comeback zespołu, który się rozpadł ponad pół roku temu, nasz comeback, który dopiero co był i mój solowy album, który nie istnieje. Co się stało? Co się wydarzyło?
Jak wariat wbiegłem do budynku, kątem oka dostrzegając, że Jinyoung rzucił się biegiem zaraz za mną. Biegłem długim korytarzem, potem po schodach na piętro i znowu korytarzem aż wbiegłem na samą górę. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Na ścianach wisiały różnokolorowe plakaty, ale żaden nawet nie przypominał tych, które widywałem w wytwórni. Gdzieś po drodze minąłem też chłopaków z 2AM w pełnym składzie oraz dziewczyny z Wonder Girls i Miss A. Zakłopotany z totalnym mętlikiem w głowie usiadłem pod jakimiś drzwiami. Nic z tego nie rozumiałem. Co się takiego stało? Cofnąłem się w czasie? Nie, niemożliwe, bo mamy obecną datę. Powiedziałbym, że to sen, ale ja nie miewam snów. W takim razie może trafiłem do alternatywnej rzeczywistości? Rzeczywistości, która wygląda zupełnie inaczej. Gdzie nie ma GOT7. A jeśli nie ma GOT7 to w takim razie w tej rzeczywistości nie znam ani Mark’a, ani Jackson’a, ani Youngjae, ani BamBam’a, ani nawet Yugyeom’a. Ale jak do tego doszło? Dlaczego to się wydarzyło? Zaraz. Moje życzenie. Czyli co? Spadające gwiazdy jednak spełniają życzenia? Jakie to jest wszystko zagmatwane.
W pewnym momencie drzwi, pod którymi siedziałem, się otworzyły, w związku z czym dosłownie wpadłem do środka sali, w której ćwiczyliśmy razem z chłopakami. To była nasza sala. Sala do tańca, śpiewu, akrobacji, treningów i nagrań. Sala, w której zawsze było wesoło, wszyscy się śmiali i wygłupiali. A teraz? Z napisu na drzwiach wnioskuję, że z tej sali korzystam tylko ja z Jinyoung’iem. Nagle w progu pojawił się wspomniany kolega z dość dziwnym wyrazem twarzy jak na niego.
- Jaebum hyung, wszystko z tobą w porządku? - z jego tonu głosu mogłem wywnioskować, że się martwił i był nieźle wystraszony. Nic dziwnego. Rano zadałem mu masę dziwnych pytań, a potem ni z tego ni z owego wbiegłem na ostatnie piętro budynku.
- Jinyoung-ah, nie jestem pewien. Mam wrażenie, że śnię. To wszystko… ja nie wiem, co mam myśleć. Jinyoung ja nie znam tej rzeczywistości, w której się obecnie znajdujemy. To nie jest moje życie - starałem się jakkolwiek wyjaśnić chłopakowi, co się dzieje w mojej głowie. Jednak zupełnie nie wiedziałem, jak to zrobić, bo sam nie byłem pewien, co myśleć.
- Hyung, nie rozumiem nic z tego, co mówisz, ale mimo to wiesz, że mnie możesz powiedzieć wszystko. Tylko powoli, spróbuj to sobie najpierw poukładać jakoś, a potem mów - widziałem po jego minie, że nie jest w stanie w żaden sposób ogarnąć moich myśli, ale próbował. Jest dobrym przyjacielem.
- Okey. Od początku. W rzeczywistości, którą znam 2AM i Wonder Girls się rozpadły jakiś czas temu. Miss A również są nieaktywne od dłuższego czasu. W wytwórni są za to nowe dochodowe zespoły, jak girlsband Twice liczący dziewięć dziewcząt, pięcioosobowy boysband DAY6 i GOT7, do którego obaj należymy. W styczniu 2014 roku zadebiutowaliśmy w GOT7 wraz z pięcioma innymi chłopakami: naszym hyungiem Mark’iem, Chińczykiem Jackson’em, Youngjae, który poprawia wszystkim zawsze humor, BamBam’em z Tajlandii i naszym maknae Yugyeom’em. Wszyscy razem jesteśmy zgraną paczką, najlepszymi przyjaciółmi, rodziną wręcz - opowiadałem tak, by Jinyoung się nie pogubił jeszcze bardziej.
- Dobra. To jest dziwne. Próbuję to zrozumieć i ci wierzyć, ale sam przyznaj, że to się nie trzyma kupy. Gdzie w tym logika?
- Logika? Zniknęła razem z moim prawdziwym życiem. Jinyoung, musisz mi uwierzyć. Przecież nigdy bym cię nie okłamał, wiesz o tym. Mówię ci, że obaj należymy do GOT7 i mamy mnóstwo wspaniałych Ahgase, które nas kochają. Nawet mieliśmy comeback jako JJ Project dwa tygodnie temu, a Yugyeom jest naszym największym fanem. Cały zespół nas wspierał. Nawet Jackson był z nami myślami jednocześnie szykując swój solowy debiut w Chinach.
- Przyjmijmy, że ci wierzę hyung. I co teraz mam zrobić? Nawet nie wiem, jakim cudem znalazłeś się w innej rzeczywistości,więc jak mam ci pomóc?
- Ehhh… to głupie, ale myślę, że to przez spadającą gwiazdę wczoraj w nocy - byłem zażenowany faktem, że to powiedziałem.
- Spadającą gwiazdę? To jest chyba najmniej dziwna rzecz, jaką dziś powiedziałeś. I co z tą gwiazdą? Tylko nie mów, że powiedziałeś życzenie, które się spełniło - patrzyłem jak kiwa głową z niedowierzaniem i lekkim załamaniem.
- No tak jakby. Wczoraj się wściekłem, bo nagrania nam nie szły, wyszedłem trzaskając drzwiami, a idąc do dormu zobaczyłem spadającą gwiazdę i zażyczyłem sobie, by zmieniła moje życie. No i jak widać, chyba jednak gwiazdy naprawdę spełniają życzenia.
- Skoro sobie tego życzyłeś to w czym problem? Nie jesteś teraz zadowolony?
- No nie bardzo właśnie. To było w przypływie złości. Nie panowałem nad sobą. Nie chciałem, by to wszystko się tak potoczyło. To nie miało się wydarzyć - zacząłem płakać. Naprawdę rzadko zdarza mi się rozklejać przy którymś z chłopaków, ale w tej chwili byłem tak bardzo bezradny, że nie panowałem nad swoimi emocjami.
- Okey, wierzę ci. Ale dopóki nie wymyślimy, co zrobić byś odzyskał swoje życie, musisz żyć tym tutaj - uwierzył mi i spróbuje pomóc. Niczego więcej nie chciałem w tej chwili.
Mijały kolejne dni, a rozwiązania mojego problemu dalej nie było. Codziennie opowiadałem Jinyoung’owi o naszym życiu, które znam. Słuchał mnie bardzo uważnie, zadawał dużo pytań o chłopaków i miałem wrażenie, że z każdym dniem coraz bardziej to przeżywał. Widziałem, jak męczy go ta cała sytuacja. Chciał pomóc, ale nie potrafił. Cały czas dodawał mi otuchy i powtarzał, że razem coś wymyślimy. Jednak ja coraz bardziej w to wątpiłem. To ja popełniłem błąd, a teraz nawet z jego pomocą nie potrafię tego naprawić. Z dnia na dzień chodziłem coraz mocnej przybity. Tęskniłem za życiem, którego jeszcze tydzień temu nie chciałem. Tęskniłem za nieustannymi wygłupami chłopaków, za śmiechem Jae, żartami Jackson’a, ciągłym przebieraniem się Bam’a, tańcem Yugyeom’a i największym dzieckiem Mark’iem. Tęskniłem za tą bandą nieokiełznanych dzieciaków. Naprawdę mi ich brakowało. Z każdym dniem coraz bardziej.
Minął kolejny dzień. Razem z Jinyoung’iem skończyliśmy nagrania. Wbrew pozorom wcale nie skończyliśmy wcześniej aniżeli kiedy nagrania mieliśmy całym zespołem. Może dwie lub trzy godziny szybciej, ale to nadal niewiele. I pomyśleć, że to z powodu głupich nagrań wyniknęła cała ta beznadziejna sytuacja. Może to wszystko by się nie wydarzyło, gdybym wtedy na nagraniach nad sobą panował. Gdybym wtedy zachował się inaczej, może dziś wracałbym do dormu w towarzystwie szóstki wariatów, a nie sam jak palec. Wyszedłem z wytwórni. Stanąłem na schodach budynku, uniosłem ręce i zrozpaczony zacząłem krzyczeć do nieba pełnego gwiazd. - To nie miało się wydarzyć! Nie chciałem tego! Chcę odzyskać swoje dawne życie! To nie miało się wydarzyć… - rozpłakałem się wypowiadając ostatnie słowa. Nie wiedziałem, co mam począć. Straciłem przyjaciół. Zniszczyłem swoje życie na własne życzenie. I nie miałem pojęcia jak to teraz naprawić. Byłem załamany i bezradny.
Tonąc nadal we łzach udałem się do dormu. Całą drogę rozmyślałem o tym, jak to się mogło stać? Jak mogłem zrezygnować z moich przyjaciół? Co mi strzeliło do głowy żeby wypowiadać to durne życzenie? To nie miało się wydarzyć. Nie miało. Wydarzyło się, bo tego chciałem, a teraz oddałbym wszystko, co mam, by to naprawić, odzyskać to, co straciłem przez swoją głupotę. Po raz kolejny tego wieczoru spojrzałem w nocne niebo. W oddali ujrzałem spadającą gwiazdę. Nie zastanawiając się dłużej, upadłem na kolana i błagalnym tonem wypowiedziałem życzenie. - Chciałbym, by to się nigdy nie wydarzyło, by było jak kiedyś - skoro jedno życzenie zmieniło moje życie, to może drugie także zadziała? Wstałem z ziemi i ruszyłem dalej.
Kiedy dotarłem do dormu, po cichutku wszedłem do środka, tak by nikogo nie obudzić. Jinyoung już od dobrej godziny zapewne smacznie spał w swoim łóżku, a ostatnie o czym teraz marzę to tłumaczyć się mu z mojego późnego powrotu. Równie cicho udałem się do swojego pokoju, gdzie rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.
-----------------------------------------------------------------------
- Hyung, spokojnie. Kiedyś było inaczej, ale chyba nie powiesz, że teraz jest źle? Fakt, kiedy byliśmy tylko we dwóch wszystko było prostsze, ale to dlatego, że nie było nas aż tylu; na wszystko potrzeba było mniej czasu, bo nas było mniej. Jaebum hyung jesteś zmęczony i ja to rozumiem, wszyscy jesteśmy wykończeni, ale proszę nie mów, że żałujesz bycia w tym zespole. Jesteśmy rodziną hyung. Na zawsze, pomimo wszelkich przeciwności, pamiętasz? - nie wiem, co się właśnie stało. Mam jakieś dziwne deja vu. To znaczy, że udało mi się wrócić do mojego życia? Że to wszystko się nie wydarzyło?
- Tak, wybacz Jinyoung, trochę mnie poniosło. Oczywiście, że nie żałuję, jakbym mógł? Jesteśmy rodziną. Po prostu jestem strasznie zmęczony i przestaję nad sobą panować, więc czy moglibyśmy w końcu nakręcić tą scenę jak należy i iść spać? - Byłem zrezygnowany i zdezorientowany, nie wiedziałem, co się dzieje. Wróciłem. Wróciłem do czasu, gdy wszystko zepsułem. Dostałem drugą szansę. Szansę by to wszystko naprawić. Szansę, by to się nie wydarzyło. Moje życzenie. To nie miało się wydarzyć i teraz mogę temu zapobiec.
- Jasne, zaraz to wszystko ogarniemy, nie martw się JB, za chwilę będziesz w łóżku i się wyśpisz - Mark hyung moim zbawieniem. Cieszę się, że mogę liczyć na jego pomoc w takich sytuacjach, jak ta.
Cieszę się, że mam ich wszystkich przy sobie. Każdy z nich jest inny i wyjątkowy. Dopełniają moje życie, są jego nieodłączną częścią i nic tego nie zmieni. Jak mogłem pomyśleć choćby przez krótką chwilę o innym życiu? Mam najwspanialszych przyjaciół pod słońcem, tworzymy świetny zespół i mamy mnóstwo cudownych fanów. Mam wspaniałe życie, a ja chciałem je zamienić na zupełnie inne. To, co wydarzyło się w ostatnich dniach, nie powinno się wydarzyć. Jednak musiało, bym to zrozumiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz