niedziela, 9 grudnia 2018

Inna: Rozdział X - Kartki pamiętnika

Mam dla Was kolejny rozdział. ;) Tym razem nie jest pisany z perspektywy bohaterki, a powiedzmy że chłopaków, ale mam nadzieję, że mimo to się spodoba. ;)
P.S. Kursywą pisane są wpisy czytane przez chłopaków.


- Widziałem kiedyś jak zapisywała coś w różowym notesiku. Może to pamiętnik?

- Tao, nie myśl o tym nawet.

- No ale weź się zastanów hyung. Jakoś musimy się czegoś o niej dowiedzieć. Znamy się tyle czasu, a ona nadal jest dla nas jedną wielką tajemnicą.

- A nie wpadłeś na to, że ona nie chce żebyśmy wiedzieli…

- Skoro nie chce, to znaczy, że ukrywa coś istotnego przed nami.

- W sumie mówiła, że nie chce nas stracić. Myślicie, że to może dotyczyć nas? Ta tajemnica?

- Nie mam pojęcia, ale grzebanie w czyichś rzeczach, a co gorsza czytanie cudzego pamiętnika nie jest dobre.

- Róbcie co chcecie, ja idę szukać prawdy.

- Będą z tego problemy…

- I to niemałe.

- Mam. Patrzcie jaki ładny, puchaty. Ciekawe, co jest w środku…

- Nawet jeśli to pamiętnik, to pewnie pisała w swoim języku, którego raczej nie znasz.

- Może i nie znam, ale nie szkodzi. Spójrz. Po multiańsku, a tak się składa, że znam go już całkiem dobrze.

1 sierpnia 12r.
Dzisiaj skończyłam 18 lat. Wreszcie jestem pełnoletnia, chociaż właśnie skończyło się moje beztroskie dzieciństwo. Akira i reszta wyprawili mi wspaniałe urodziny, chyba pierwszy raz tak dobrze się bawiłam. Był tort, mnóstwo zabaw i gier. Prezenty są wspaniałe. Przeszli samych siebie, nie spodziewałam się aż tylu wrażeń. :) Akira dał mi dziś ten zeszyt i kazał zrobić z tego pamiętnik. Nie lubi, gdy duszę wszystko w sobie i stwierdził, że pamiętnik może z tym pomóc, więc oto jestem. Dobra, koniec, jestem wykończona, idę spać. :)

- Chwila, to było dwa lata temu?

- Tak tu jest napisane.

- I obchodziła urodziny?

- Zaraz się dowiemy czemu ich nie obchodzi, tylko dajcie mi czytać.

2 sierpnia 12r.
Hmmm... Nawet nie wiem, co mam tu konkretnie napisać. Obiecałam Akirze, że będę prowadzić ten pamiętnik, że białe kartki wypełnię swoimi myślami, których nie potrafię powiedzieć na głos. Ale jak mam to zrobić? Jak cokolwiek mam tu dziś napisać? Jestem załamana i nie wiem, co robić. Wiedziałam, że będą mieć przeze mnie problemy, ale nie sądziłam, że aż takie. Ja wiem, że kodeks jest ważny, ale żeby aż tak? Kilka Anodytek, na zlecenie mojej szurniętej babci, postanowiły się zająć tą niewygodną sytuacją. Zaatakowały go po jednej z naszych misji. Teraz leży nieprzytomny, ledwo żywy. A ja odchodzę od zmysłów. Musi wyzdrowieć, po prostu musi... Szkoda tylko, że nikt prócz mnie w to nie wierzy, wszyscy się już pogodzili z tym, że zostało mu kilka dni. Seige nie daje mu więcej czasu, mówi, że to już koniec. Ale ja się nie zgadzam na to, to nie może się tak skończyć, on nie może mnie zostawić samej... Will zaczyna się o mnie martwić, bo cały dzień siedziałam przy Akirze i nic poza tym nie robię. Do nikogo się nie odezwałam. Teraz też przy nim siedzę, pilnuję go. W przeciwieństwie do nich mam nadzieję. Oby tylko ona mnie nie zgubiła...

3 sierpnia 12r.
Moje życie właśnie straciło sens. Chociaż nie, właściwie to moje życie odeszło razem z nim…

- Ja wiem co to za jeden.

- Niby skąd?

- Jakiś czas temu, kiedy dowiedzieliśmy się, jaką ma moc, Luhan hyung pomagał jej sprzątać pokój. Kiedy wszedłem do jej sypialni zauważyłem zdjęcie. Była na nim z chłopakiem, niby zwykłe selfie, ale oboje wyglądali na szczęśliwych. Zapytałem ją kto to i powiedziała, że to właśnie Akira z poprzedniej ekipy.

- Czyli że ona serio miała chłopaka?!

- Na to wychodzi.

- Ale czekaj. To znaczy, że nie straciła z nimi kontaktu tak jak powiedziała. On nie żyje.

- Cholera, faktycznie.

- I to dlatego nie lubi własnych urodzin? Przecież to nie jej wina.

- Ćsii, czytam dalej...

15 września 12r.
Od miesiąca wszyscy ciągle mnie pilnują, ponoć po to żebym nie zrobiła jakiejś głupoty. Szczególnie Noemi, ona mnie nawet na krok nie odpuszcza... Dobra z niej koleżanka, pewnie gdyby nie ona, to już dawno by mnie tu nie było. Cały czas jestem obserwowana. Mam już dość słuchania tego, co powinnam zrobić w tej chwili. Postanowiłam, że wrócę do domu. Nie ma sensu bym dłużej była w miejscu, gdzie go straciłam. Moi rodzice coraz bardziej przeżywają moje zachowanie, bo nie mogę im powiedzieć o co chodzi... Dlaczego oni cierpią z tego powodu aż tak bardzo? Nikt nie potrafi zrozumieć tego, że ja nie mam już po co żyć? Moje życie odeszło razem z nim. Czy to jest tak ciężko pojąć?

22 grudnia 12r.
Nawet w domu nie udało mi się uciec od tego, co się tam stało… Dziś ta sama grupa Anodytek dopadła Will’a z ekipą. Za późno znalazłam się na miejscu. Nie zdążyłam im pomóc, choć teleportowałam się w kilka sekund. Znowu nawaliłam… Dlaczego oni też? Ja wiem, że to moja wina, że nie powinnam była ujawniać swoich zdolności, a tym bardziej się zakochiwać. Czy to, co dobre zawsze musi kończyć się tak nagle i tragicznie? Teraz nie mam już nikogo…

24 grudnia 12r.
Święta... Jeszcze do niedawna na pewno skakałabym z radości w tym dniu. Dziś jest inaczej... nawet nie stać mnie na jeden głupi uśmiech. Dla mnie to jest dzień jak każdy inny. Wróciłam do bazy dać upust złości, zdemolowałam cały pokój, nie potrafiłam nad sobą zapanować. Byłam taka wściekła. Na samą siebie. Tylko na siebie. Gdybym tylko potrafiła zapomnieć, ale to nie takie proste. Dzisiejszego poranka postanowiłam, że już nigdy nie użyję many, by nikogo więcej nie narażać na niebezpieczeństwo, dam sobie radę bez niej, muszę… Jeśli tylko to pomoże mi uchronić innych ludzi przed tym losem, mogę udawać choćby do końca życia, że jestem taka jak inni.

- No to już wszystko wiemy…

- Taaa…

- Dobra przelecę kilka kartek dalej.

19 maja 13r.
Dziś skończyłby 21 lat. Mieliśmy tyle planów na ten dzień... Tak bardzo za nim tęsknię... Za resztą też… Ale mam jeszcze przyjaciółkę, tu w kraju. Poznałyśmy się dość niedawno. Pomogła mi wyjść na prostą. Teraz próbuje otworzyć mnie z powrotem na ludzi. Piszemy ze sobą i widujemy się tak często, jak tylko możemy. Choć ona nie wie, kim jestem, ani co tak naprawdę się wydarzyło, to mnie wspiera. Wie tyle, ile powinna. Może dzięki temu ona będzie bezpieczna?

15 czerwca 13r.
Bilety kupione. Koreo nadchodzę.

1 lipca 13r.
Normalnie nie wierzę, że jesteśmy w Korei. W końcu zaczynam żyć na nowo.

- Przestań czytać randomowe wpisy z jej życia.

- Ej tu jest mowa o Korei, może napisała coś o nas?

- Jak mi przestaniecie przerywać to wam powiem.

Dziś poznałam EXO. Kompletne wariactwo. Nie wierzę, że z nimi rozmawiałam. Choć nie. Bardziej nie umiem uwierzyć w to, że o mało nie wpadłam pod auto. I jak Kai znalazł się tak szybko obok mnie? Uratował mi życie. Ciekawy początek znajomości, nie ma co.

2 lipca 13r.
Seige jest niemożliwa. Nawet we wakacje nie daje mi żyć. Powiedziała, że znalazła nową ekipę. Z początku nie wiedziałam, po co mnie o tym informuje, dopiero, gdy spytałam kim będzie owa drużyna, zrozumiałam w jakim celu się ze mną skontaktowała. Ale że oni mają być ich następcami? Dlaczego akurat oni? Nie dość, że nie chcę by oni stworzyli nową ekipę to jeszcze ja mam ich werbować bo jej się nie udało? To są jakieś żarty? I co ja mam niby im powiedzieć? Cześć, jestem księżniczką nieznanej ludziom planety, a waszym zadaniem od dziś jest narażać własne życie? Gorszego zadania nie mogłam dostać. Ugh… Czasami naprawdę mam ochotę zrobić tej kosmitce krzywdę.

- Chwila, co? Księżniczką? Ale taką prawdziwą?

- Ona księżniczką? Nie ma opcji…

- Chyba że mordowanie wzrokiem i męczenie przyjaciół jest normalne na tej jej planecie.

- Właściwie jej babcia to królowa, więc ona siłą rzeczy musi być księżniczką, całkiem to logiczne jakby się tak zastanowić.

- No nieważne, może się dowiemy czegoś więcej. Chwilę...

4 lipca 13r.
Nadal nie wiem, jak mam to zrobić. Seige mnie udusi jeśli jej nie pomogę. I dlaczego jej odmówili? Jej system nigdy się nie myli. W czym leży problem?

7 lipca 13r.
Zrobiłam to. W sumie to nadal nie wiem, jakim prawem mi się to udało. I tak, jak myślałam, wzięli mnie za wariatkę. Musiałam przy nich dzwonić do Seige, bo mi nie chcieli uwierzyć. Nosz cholera, ilu ludzi zna niebieskiego kosmitę?

10 lipca 13r.
Udało mi się ich zwerbować, o dziwo całą dwunastkę, ale dlaczego ja mam ich wdrażać? Seige musi mnie chyba nienawidzić… Może jeśli tym razem będę przestrzegać zasad to nic im się nie stanie. Co ja piszę? Przecież ja od zawsze ściągam kłopoty na ludzi wokół mnie. Jeśli się nie przywiążę to będę mniej cierpieć, gdyby coś poszło nie tak. Eh, wmawianie sobie tego raczej niewiele zmieni, ale wyboru nie mam. Nie chcę znowu przez to przechodzić. Jestem dobra w udawaniu, dam radę, jak zawsze.

- To dlatego tak bardzo odpycha od siebie ludzi?

- Na to wygląda…

- I to dlatego nie chce się przed nami otworzyć. Ona się tego boi.

15 lipca 13r.
Panuj nad emocjami przez cały czas. Nie patrz za siebie, patrz w przyszłość. Nie kieruj się uczuciami, bądź zdolna do poświęceń i przede wszystkim dbaj o swój lud. Co za durne zasady. Kto w ogóle napisał ten kodeks? Ale nic nie poradzę. Po prostu nadal nie będę używać many. Dam radę. Muszę…

- Jaki kodeks?

- A ja wiem? Może to te zasady, o których kiedyś mówiła?

- Zaraz się dowiemy. Może gdzieś dalej to wyjaśniła.

1 sierpnia 13r.
Wszystkiego najlepszego… I co ja mam ze sobą teraz zrobić? Odwiedziłabym ich groby, ale obawiam się, że nie dam rady się potem pozbierać. Umówiłam się dziś na mieście z przyjaciółką, więc muszę wyglądać jak człowiek przy zdrowych zmysłach, a nie jak jego wrak. To już w sumie rok udawania, że wszystko jest w porządku, że jestem zwykłym szarym człowieczkiem, że moje życie jest normalne. Rok udawania, a boli tak samo jak tamtego dnia, gdy jego serce przestało bić, jak tamtego dnia, gdy kolejne 5 najważniejszych osób w moim życiu po prostu z niego zniknęło, jakby to było wczoraj… I jak ja mam niby pójść na to spotkanie? Może udam ból brzucha albo grypę? Nie sądzę żebym była dziś na siłach udawać na oczach tylu ludzi…

- No bez jaj?!

- Jak ktokolwiek żywy może tak długo udawać, że wszystko jest w porządku kiedy wewnętrznie jest wrakiem? Nawet jak na nią to przegięcie.

- Trzeba przyznać jej rację, jest całkiem dobrą aktorką, bo nie wierzę, że nie ma uczuć kiedy tu napisane jest coś takiego.

- Myślicie, że ona nadal dusi to wszystko w sobie? Znaczy, wiecie… minęły dwa lata, to dość dużo czasu.

- Nie mam pojęcia.

- Może w nowszych wpisach będzie coś, co odpowie na twoje pytanie, sekundę.

17 marca 14r.
Już wiedzą. Widzieli jak używam many. I co ja mam teraz zrobić? Miałam się pilnować, miałam się nie przywiązywać, miałam ich nie narażać. I co? Co ze mną do cholery jest nie tak? Teraz będę musiała ich pilnować 24/7. Nie pozwolę ich skrzywdzić. Choćbym miała to przypłacić własnym życiem, nie dopuszczę do tego, by coś im się stało. Starałam się ich unikać, ale od kiedy z powrotem przeprowadziłam się do bazy nie jest to prostym zadaniem. Zadawali mnóstwo pytań. Nie dziwię im się, ja wiem o nich wszystko, oni o mnie właściwie nic. Temat tak bardzo ich interesował, że nawet na noc nie chcieli wrócić do dormu. Jest mi coraz ciężej, ale nie daję tego po sobie poznać. Lepiej żeby nie dociekali jeszcze bardziej. Niestety czuję, że to dopiero początek niewygodnej prawdy...

- To takie przykre.

- Przykre? Ona nas cały czas okłamywała.

- A miała wybór? Myślisz, że gdyby nam powiedziała prawdę, to byśmy tu teraz byli?

- Uspokójcie się, poszukam najnowszych wpisów.

1 sierpnia 14r.
Dziś moje urodziny… Wszystkiego najlepszego… Cały ranek spędziłam na grobach przyjaciół. I to nie był dobry pomysł. Na dodatek moja przyjaciółka stwierdziła, że ta przyjaźń nie ma sensu, bo nie ma z niej korzyści. Nie rozumiem, ale skoro tego właśnie chce, to co ja mogę… Mam ochotę zamknąć się w swoim bunkrze i z niego nie wychodzić aż do jutra… Eh, niestety nie bardzo mam taką możliwość. Mam doła, a za chwilę zjawią się chłopaki. Muszę się ogarnąć.

- To dlatego była taka nieobecna wtedy?

- Nawet jej nie zapytaliśmy, czy wszystko u niej w porządku.

- W dniu kiedy powinna świętować, była przybita i nikt się tym nawet nie zainteresował…

- Mam dość. Przejdź od razu do najnowszego wpisu.

21 września 14r.
Dziś były urodziny Chen'a. Najpierw koncert, potem impreza. Mam nadzieję, że spędził ten dzień na wesoło. Wyglądał na szczęśliwego, więc chyba nienajgorzej nam wyszło to przyjęcie. Niestety jak zawsze coś musiało pójść nie tak. Ja wiem, że jestem jedyną osobą, która nie obchodzi urodzin w ekipie, ale żeby to był powód do kłótni? Może faktycznie powinnam im chociaż zdradzić datę i tak jest już po, więc co za różnica? Muszę coś wymyślić żeby ich udobruchać, bo dwunastu obrażonych facetów nie zniosę, a misja może zdarzyć się w każdej chwili. Najpierw się wyżyję, potem nad tym pomyślę.

- Chyba mamy z nią do pogadania.

- Oj, zdecydowanie tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz