poniedziałek, 5 lipca 2021

#RMpoleca "Autostopem przez Galaktykę"

Przed Wami moja pierwsza recenzja z serii RM poleca (i przy okazji wgl pierwsza recenzja w życiu).

Książka, po którą sięgnęłam na sam początek to "Autostopem przez Galaktykę" autorstwa Douglasa Adamsa.
Swój egzemplarz wypożyczyłam w bibliotece, więc jeśli jesteście zainteresowani tą pozycją, a nie chcecie wydawać pieniędzy wystarczy sprawdzić katalogi pobliskich bibliotek (miejskich lub wojewódzkiej).
Kilka technicznych informacji:
- książka ma około 322 strony i jest pisana dość dużą czcionką jak na powieść;
- jest to pierwsza część pięciotomowej serii;
- gatunek to humorystyczna powieść science fiction;
- na książkę składa się 35 rozdziałów - występuje tu ciekawe zjawisko, ponieważ najkrótszy rozdział ma zaledwie pół strony, natomiast kilka najdłuższych nie przekracza 10 stron.

Interesującym pomysłem autora, jak na mój gust, było zrobienie z tytułu książki przewodnika, przez co tytuł nieustannie poruszany jest w tekście. Jak możecie przeczytać w oficjalnym opisie na zdjęciu tylnej okładki, jeden z głównych bohaterów, Ford Prefect, podróżuje po całej galaktyce zbierając materiały do nowej wersji galaktycznego przewodnika zwanego Autostopem przez galaktykę. Przewodnik ma formę elektroniczną, przypominającą trochę wyszukiwarkę internetową i zawiera wszystkie najważniejsze informacje o galaktyce, jej mieszkańcach, jak po niej podróżować jako autostopowicz oraz jak przeżyć spotkania z niektórymi z mieszkańców galaktyki. Niestety podróż Forda przeciągnęła się, ponieważ na 15 lat utknął na Ziemi, z której nie mógł się wydostać. Tam zaprzyjaźnił się z Anglikiem Arturem Dentem, którego życie jest dość nudne i monotonne aż do czwartkowego poranku, kiedy to wszystko wywraca się w życiu obojga do góry nogami. Artur porankiem dowiaduje się, że urzędnicy chcą zburzyć jego dom, potem Ford uświadamia go, że nie jest z Ziemi, która z resztą za dokładnie 12 minut przestanie istnieć. Tyle wydarzeń w jeden poranek. Ostatecznie naszych dwóch bohaterów trafia do kosmosu, gdzie zawierają nowe znajomości, w tym z robotem Marvinem cierpiącym na depresję oraz dwugłowym prezydentem galaktyki Zaphodem. Z powodu poszukiwania 
odpowiedzi przez mieszkających w galaktyce filozofów na pytanie dotyczące sensu życia Dent i Prefect wraz z nowymi znajomymi przeżywają całkiem sporo zwariowanych i nieco dziwnych przygód napotykając się na coraz to nowsze i dziwniejsze kosmiczne stwory.

Na szczególną uwagę zasługuje humor. Zabawny sposób, w jaki autor opisuje większą część wydarzeń jest zdecydowanie największą zaletą tej książki. Autor do wydarzeń, które wydają się dość poważne 
zazwyczaj z punktu widzenia Artura (w końcu znalezienie się w kosmosie minutę po wybuchu planety, na której mieszkało się całe życie nie należy do codzienności) wtrąca sporo śmiesznych uwag, które z reguły kieruje do niego Ford. Dzięki takim zabiegom przy czytaniu w jednej chwili bardzo skupiałam się na słownictwie Prefecta, a już za kilka sekund wybuchałam śmiechem. Dla lepszego zobrazowania humoru, o którym mówię, na zdjęciu po lewej i zdjęciach poniżej jest kilka najlepszych moim zdaniem przykładów, jak szybko można odwrócić akcję z poważnej w "kupę śmiechu".

Jak na powieść science fiction przystało, w książce nie brakuje również odpowiedniego słownictwa. Wysublimowane pojęcia, nie zawsze zrozumiałe dla czytelnika (a już na pewno nie dla Artura Denta) są podstawą fabuły od momentu znalezienia się obu bohaterów w kosmosie. Jest to całkiem interesujący sposób opisywania urządzeń, istot i zachowań w kosmosie, co sprawia, że książka wydaję się jeszcze bardziej intrygująca - szczególnie, gdy skupiasz całą swoją uwagę na określonym akapicie żeby coś zrozumieć z tego kosmicznego żargonu, a tu nagle pod koniec akapitu pojawia się Zaphod z jakimś głupim tekstem odwracając powagę sytuacji o 180 stopni. Oczywiście nie brakuje też nazw planet i mieszkańców galaktyki odpowiednich dla gatunku sci-fi. Przykład takich nietypowych wyrażeń macie na zdjęciu po lewej - jest to opis napędu nieskończonego nieprawdopodobieństwa.

Autor od samego początku akcji (poważnie, już od pierwszego rozdziału) aż do samego jej końca przywiązuje również niesamowitą uwagę do liczb. Nie mam tu na myśli zwykłych cyferek, które każdy zna z podstawówki,
chociaż takich zwykłych określeń też nie brakuje. W treści książki pojawiają się bardzo konkretne i szczegółowe liczby, niekiedy wręcz trylionowe, co doprowadziło mnie do jednego wniosku - mieszkańcy kosmosu mają obsesję na punkcie dokładności co do ostatniej cyfry, nawet tej po przecinku. Wybrałam w książce losową stronę (bo takie liczby są na prawie każdej stronie) i zrobiłam zdjęcie jednemu z akapitów (po lewej), więc sami możecie zauważyć o czym mówię. Nie jest to jednak nic złego, ponieważ biorąc pod uwagę, że jest to dobre sci-fi z niesamowitym humorem, takie posługiwanie się liczbami tylko dodatkowo dodaje uroku całej fabule.

Książka kończy się bardzo fajnym z punktu widzenia fabuły akapitem (na zdjęciu po lewej). Przez całą akcję Artur wścieka się, że wysadzono mu planetę i nie ma gdzie mieszkać (faza pierwsza), gdzieś w ostatnich rozdziałach dociera do niego w końcu, że przecież i tak nic z tym faktem nie zrobi, więc postanawia się przystosować do nowej sytuacji (faza druga).
Podsumowując, fabuła jest godna polecenia, dawno nie czytałam tak dobrego science fiction, dawno się też tak nie uśmiałam przy książce. Poza tym w wielu momentach fabuła porusza współczesne egzystencjonalne problemy (choćby niszczenie światów z powodu własnych zachcianek, czy szukanie odpowiedzi na pytanie o sens życia), co daje do myślenia. Zatem jeśli zastanawialiście się nad przeczytaniem "Autostopem przez Galaktykę", to nie zastanawiajcie się już dłużej i sami się przekonajcie, że warto sięgnąć po tę pozycję. Na liście co prawda mam tylko tą książkę jeśli chodzi o Douglasa Adamsa, jednak po przeczytaniu pierwszej części czuję potrzebę poznania kolejnych przygód Forda i Artura, więc na pewno zajrzę również do czterech pozostałych.

A Wy czytaliście już "Autostopem przez Galaktykę"? Co sądzicie o tej pozycji? Ja już po pierwszej książce z mojej listy widzę, że gust czytelniczy RM może mi podpasować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz