środa, 10 stycznia 2018

To nic

Debiut w dziedzinie boys love i angst. Nie do końca udany debiut, ale od czegoś trzeba zacząć. ;) Mnie się podoba, jak na pierwsze takie 'opowiadanie', więc mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu. ^_^
Co sądzicie? Czekam na Wasze komentarze. ;)




Idę ulicą. Tą samą ulicą, którą chodziliśmy razem zeszłej wiosny. Nade mną rozpościerają się gałęzie wiśniowych drzew. Właśnie zaczęły kwitnąć. Idę tym pięknym tunelem. Sam pośród dziesiątek zakochanych par. Są tacy szczęśliwi. Ciepły wiatr przyjemnie smaga moją twarz. Obserwuję spadające płatki kwiatów, które zakrywają kamienne kafelki tworząc jasnoróżowy dywan. Pamiętasz, jak każdego roku podziwialiśmy kwitnienie tych drzew? Siadaliśmy na jednej z ławek i wtuleni w siebie cieszyliśmy się życiem.

Idę dalej. Do kolejnego miejsca, gdzie wspólnie spędzaliśmy czas. Moim oczom ukazuje się park pełen zielonej już roślinności. Nic się nie zmienił odkąd ostatni raz byliśmy tu razem. Ławki stoją tam, gdzie stały, drzewa nadal rosną, kwiaty znowu przybrały setki kolorów. Wszystko wygląda tak samo, jak tamtego lata, jakby czas się tutaj zatrzymał. Przypominam sobie dzień, w którym wyznałeś mi swoje uczucia. Staliśmy pod wielkim dębem, kiedy z kieszeni wyciągnąłeś dwie srebrne obrączki i jedną z nich założyłeś na mój serdeczny palec. Od tamtej chwili byłem już tylko Twój. Nadal ją noszę, wiesz? Spoglądam jeszcze na swoją dłoń, by po chwili ruszyć w dalszą drogę.

Mijam kolejne sklepy, do których często wstępowaliśmy podczas naszych długich jesiennych spacerów. Oczami wyobraźni widzę tych wszystkich szarych ludzi przemierzających szybkim tempem seulskie ulice. Przygnębionych, bez jakichkolwiek emocji wymalowanych na twarzy. Ty byłeś inny. Zawsze uśmiechnięty z iskierkami szczęścia w oczach. Uwielbiałem wtedy na Ciebie patrzeć. Pamiętam, jak w milczeniu chodziliśmy trzymając się za ręce. To nam wystarczało. Nie potrzebowaliśmy słów. Były zbędne. Wystarczało nam, że byliśmy razem. Tylko Ty i ja. Reszta świata nie miała znaczenia. Idę dalej, nie zatrzymuję się. Jeśli się zatrzymam, ta droga straci sens. To zbieranie wspomnień ma sens, wierzysz mi, prawda?

Dotarłem do celu. Stoję na moście. Tym samym, na którym się poznaliśmy kilka lat temu w zimowy wieczór. Przechodzę na drugą stronę barierek. Teraz wystarczy już tylko jeden mały krok naprzód. Jeden krok, by zakończyć to wszystko. Wszystko to, co ma miejsce tylko dlatego, że Ciebie już tu nie ma. Odszedłeś. Tak nagle. Bez słowa pożegnania. Czas płynął nieubłaganie, a Ty nie powiedziałeś ani słowa, że mamy go coraz mniej. Żyłem nieświadomy tego, że tracę Cię z każdym kolejnym świtem. Aż pewnego dnia stało się, Twój czas się skończył. Zostawiłeś mnie samego. Od tamtej pory już nic nie było takie samo.

Jestem niczym kukiełka bez uczuć. Ale to nic…

Żyję nie okazując żadnych emocji. Ale to nic…

Żyję tak, jakbym właściwie nie żył. Ale to nic…

To nic… Bo wkrótce znowu Cię zobaczę, dotknę. To nic… Bo niedługo znowu będziemy szczęśliwi. To nic… Bo za krótką chwilę będziemy razem już na zawsze… Robię ten jeden mały kroczek. Zaczekaj na mnie jeszcze tylko sekundę. Proszę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz