wtorek, 13 lutego 2018

Walentynkowe śledztwo

Pisałam tego one-shot'a z 2-3 godziny, więc cudów nie ma. Poza tym na samą myśl o Walentynkach robi mi się niedobrze. No ale czego nie robi się dla koleżanki? Kimi-ah, twoje zamówienie z Misiem JBisiem w nieco innej odsłonie. Mam nadzieję, że komuś się spodoba to coś :P Miłych Walentynek wszystkim czy coś ^_^



Dziś to zrobię. Uda mi się. Powiem jej. Weź się w garść chłopie. Bijąc się z własnymi myślami szedłem długim korytarzem ku mojemu przeznaczeniu. Serce zaczyna mi coraz szybciej bić z każdym kolejnym krokiem. Co jest ze mną nie tak? Widzę ją. Siedzi uśmiechnięta pod ścianą i rozmawia przez telefon. Zmiękły mi kolana, znowu. Dlaczego za każdym razem, gdy zbiorę się w sobie, i tak panikuję? Zwyczajowo robię w tył zwrot i wracam do sali. Gdzie podział się ten opanowany facet, który mówi to, co myśli? Co ta dziewczyna ze mną robi…

- Hyung. I jak? Powiedziałeś jej? - jak zawsze pytają o to samo. Nie miałem już siły wymyślać kolejnych wymówek, więc tylko pokręciłem przecząco głową.

- Co tym razem? Jaebum hyung, kiedyś musisz jej powiedzieć, co czujesz.

- Jakbym nie wiedział. Nie moja wina, że odbiera mi głos na sam jej widok. Beznadzieja - zrezygnowany usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach.

- Beznadziejny to jesteś ty. Ile podejść można robić żeby powiedzieć dwa głupie słowa? Hyung, to nie jest takie trudne. Co z tobą? - Jackson jak zwykle szczery aż do bólu. Trzeba u niego popracować nad wyczuciem…

- Yah! Jakbym wiedział, co jest nie tak, to już bym ten problem dawno rozwiązał! Nie wpadłeś na to?! Skąd mam wiedzieć dlaczego przy niej moja samokontrola gdzieś się ulatnia?

- Ale z tego, co kojarzę, kiedyś nie miałeś takich problemów. Gadaliście ze sobą całymi dniami. Co ci nagle odbiło? - nie dziwię się Mark’owi, że moje zachowanie go zaskoczyło. Sam nie do końca siebie rozumiem.

- A ja wiem? Wcześniej nawet nie brałem pod uwagę tego, że mogę się w niej zakochać. Ja wiem, serce nie sługa i te sprawy, ale przy niej kompletnie odbiera mi zdrowy rozsądek. A nie da się tego może jakoś inaczej załatwić? Koniecznie muszę to mówić? Znaczy czy muszę to zrobić słowami? Ja z siebie nawet jednej litery nie umiem wydusić, a co dopiero całe dwa słowa.

- W sumie… Liczy się efekt, nie droga. Kto powiedział, że “kocham cię” trzeba powiedzieć? Może znajdzie się inny sposób? - Jackson zaczyna kombinować. Teraz nie wiem czy się cieszyć z faktu, że chce pomóc, czy bać tego, co wymyśli. Ale sam nic nie wskóram, więc chcąc nie chcąc jestem zdany na ich łaskę.

- To co proponujesz?

- Mówiłeś kiedyś, że uwielbia czytać kryminały, oglądać seriale policyjne i chciała być detektywem, nie?

- No tak, ale co to ma do rzeczy? - nie wiem do czego zmierza mój drogi przyjaciel, ale mnie zaintrygował.

- Zrób dla niej jej własne śledztwo. Niech szuka śladów, które będą przybliżały ją do celu. Oczywiście tym celem będziesz ty. To takie nietypowe i jakby nie patrzeć romantyczne wyznanie uczuć, nie sądzisz? - aż nie mogę uwierzyć, że to padło z jego ust. Ale czemu ja się dziwię? To Jackson. Jeśli któryś z nas ma jakiekolwiek pojęcie o romantycznych gestach, to właśnie on.

- Podoba mi się! Trochę jak zabawa w podchody! Dobra, to ja już obmyślam plan!

- Hahaha, uspokój się trochę. Teraz mamy trening, potem pogłówkujesz.



-----------------------------------------------------------------------

- Jestem chodzącym przegrywem. Nic nie wymyśliłem. Nie wiem, jak mam się do tego zabrać. A chciałem zrobić to dzisiaj. Są Walentynki…

- Ty chyba żartujesz. Poważnie zero czegokolwiek? Nic nie masz? Cały tydzień o tym nam nawijałeś i ostatecznie znowu klapa? - nie wiem czy byli bardziej zszokowani faktem, że ponownie dałem ciała, czy zażenowani tym, że kumplują się z takim idiotą, jak ja.

- Nie tak całkiem nic. Napisałem piosenkę, ale przecież jej nie zaśpiewam.

- Ty to faktycznie nie masz bladego pojęcia, jak się załatwia sprawy sercowe. Dobra, pomożemy ci, ale wisisz nam obiad - z wdzięcznością spojrzałem na Jackson’a, gdy ten zaczął rozdzielać chłopakom zadania. - Mamy misję, bo ten tu sam sobie nie poradzi. Jinyoung leć po jakieś ładne kwiaty! Bam i Yugyeom-ah wy załatwcie jakiegoś pluszowego miśka, ale dużego! Jae weź tą ofiarę losu i zajmijcie się pisaniem wskazówek! Mark hyung skołuj jak najwięcej płatków kwiatów, mogą być sztuczne, ale koniecznie różowe lub czerwone! A ja lecę szukać wielkiego kartonu i brokatowej wstążki!

Nim się obejrzałem Wang wybiegł z sali, a zaraz za nim reszta chłopaków. Rozumiem kwiatki i pluszaka, ale karton? Po co mu pudło? Nie zdążyłem się nad tym nawet zastanowić, gdyż Youngjae pociągnął mnie za rękaw bluzy machając mi przed twarzą notesem z kolorowymi kartkami. Rozsiedliśmy się wygodnie na podłodze pośrodku sali i zaczęliśmy spisywać pomysły. “Nasze pierwsze spotkanie. 3 lata, 4 miesiące i 1 tydzień temu. Pamiętasz gdzie to było?”. Pokazałem kartkę koledze, który uśmiechnął się ciepło i pokiwał głową na znak, że i jemu się podoba. Jae natomiast podał mi kawałek papieru z napisem “Ktoś jest w niebezpieczeństwie i tylko Ty możesz mu pomóc. Szukaj wskazówek, a dotrzesz do celu i go uratujesz”. Mimowolnie się roześmiałem czytając kolejne słowa. Ta zabawa tak bardzo pasowała do naszej znajomości. Z początku ukrywaliśmy naszą znajomość i spotykaliśmy się w miejscach, gdzie nikt nas nie mógł zobaczyć. Później już nie unikaliśmy ludzi, ale zawsze, gdy chcieliśmy się spotkać jedno musiało naszukać się drugiego, które z reguły biegało po całej wytwórni. To naprawdę niezwykła przyjaźń i mam nadzieję, że z pomocą chłopaków przerodzi się w silniejsze odwzajemnione uczucie. Napisaliśmy sześć karteczek ze wskazówkami, a w międzyczasie zdążyło wrócić nasze maknae line z pluszową pandą, która tak na oko miała z jakieś 50 cm. Niedługo po nich przyszedł Mark z reklamówką pełną płatków róż, a za nim Jinyoung trzymający w rękach bukiet białych frezji. Chwilę potem zjawił się Jackson ciągnący za sobą ogromny karton.

- Super. Widzę, że wszystko mamy. Napisaliście te wskazówki? - Jackson w roli lidera to niecodzienne zjawisko, ale muszę przyznać, że bardzo dobrze mu idzie.

- Tak, napisaliśmy. Jak będzie trzeba to się coś jeszcze na poczekaniu najwyżej wymyśli - po swojej wypowiedzi, Youngjae pokazał nasze dzieło raperowi, który od razu zaczął czytać to, co zdążyliśmy stworzyć w ciągu tych kilkunastu minut.

- Świetnie! To teraz tą karteczkę trzeba jej podrzucić… Tą przywiążcie do misia… Chwila, gdzieś tu mam wstążki, o są… Tą kartkę włóż w kwiaty, a tą… Hmmm… Co to w ogóle jest? - Jackson wymachiwał zapisanymi kawałkami papieru na wszystkie strony instruując chłopaków, co mają z nimi zrobić. W pewnym momencie ucichł przyglądając się pozostałym wskazówkom w zastanowieniu. - Kto to napisał? JB hyung, jak zamierzasz wyznać jej uczucia będąc martwym? Bo z tego, co tu napisaliście wnioskuję, że będziesz trupem.

- Yah! Nie planuję samobójstwa! Pokaż mi to - zabrałem koledze kartkę z ręki i uważnie się jej przyjrzałem. Faktycznie, napisałem to dość niejasno. Może pisanie o duszeniu i walce o oddech nie było dobrym pomysłem? Albo przynajmniej mogłem to napisać w nieco inny sposób. - Wywal to i wykorzystaj inną - prosto, krótko i na temat.

- Okey. W takim razie ta kartka idzie do kosza… Tą przywiążemy do kartonu… A tą będziesz trzymał w rękach. Albo nie. Zawiążemy ci ją na nadgarstku, będzie fajniej wyglądać - Wang wręczył mi zieloną karteczkę do ręki po czym zabrał się za strojenie pudła, które ze sobą przyniósł. - A wy co tak stoicie? Niech wam Jaebum powie, o jakich miejscach mówią wskazówki i biegnijcie je tam zanieść. A ty hyung idź podrzucić tą kartkę swojej wybrance. Ma zauważyć kartkę, nie ciebie, jasne?

Po kilku minutach chłopcy wrócili z miejsc, do których ich wysłałem. Mnie również udało się zanieść karteczkę, tak by mnie nikt nie widział. Nie wiem jakim cudem i jak im się to udało, ale zostałem wpakowany do wcześniej ozdobionego kartonu, który następnie został zamknięty i obwiązany wstążką. Jak ja się dałem w to wrobić? Yah, a mogłem nie pytać po co Jackson’owi to wielkie pudło. Może i jest największym romantykiem z nas, ale zapomniałem, że przy okazji jest też największym debilem jakiego znam. Ciekawe jak długo mam tu siedzieć…

- Masz być cicho, zrozumiano? Będziesz wiedział kiedy się odezwać, ale póki jesteś tam zamknięty, ani słowa! - ostatni rozkaz Wang’a, a następnie trzask zamykanych drzwi naszej sali.

-----------------------------------------------------------------------

Nie wiem ile siedziałem w tym głupim pudle, gdy w końcu moich uszu doszły dźwięki krzątającej się po sali osoby. Wydaje mi się, że ten ktoś zrobił kilka okrążeń wokół uwięzionego mnie, mamrocząc przy tym coś pod nosem. Usłyszałem jej głos czytający przywiązaną do kartonu karteczkę “Więzień czeka na ratunek. Otwórz nim umrze z niecierpliwości”. Chwilę później wieko pudła się uchyliło, a moje oczy znowu ujrzały promienie słońca, pośród których stała ona. Wpatrywała się we mnie z rozbawieniem wymalowanym na twarzy, a w jej spojrzeniu mogłem dostrzec te cudowne iskierki szczęścia. Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, do której Jackson przywiązał mi karteczkę nim wrzucił mnie do tekturowego więzienia. Po przeczytaniu krótkiej informacji pomogła mi wydostać się z pudła, w którym nadal siedziałem po czym dosłownie rzuciła mi się w ramiona. Poczułem, że to jest ta chwila, że to jest mój moment. Tym razem tego nie zepsuję.

- Kocham cię - powiedziałem to. Po tylu próbach nareszcie to zrobiłem. Odsunąłem od siebie delikatnie przyjaciółkę, by móc na nią spojrzeć. Na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech, jeszcze piękniejszy, jeszcze radośniejszy.

- Pabo, też cię kocham. Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałam - po tych słowach przytuliłem ją najmocniej, jak potrafiłem. Mogę śmiało stwierdzić, że w tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

- No w końcu! Hyung, gratulacje. Szczęścia na nowej drodze życia, stary!

- Yah! Podsłuchiwaliście? No wiecie wy co? - właściwie nawet nie przeszkadzał mi fakt, że prawdopodobnie cały czas stali pod drzwiami i nasłuchiwali. To dzięki nim się to udało, więc choćbym chciał nie potrafiłbym się na nich wściec.

- Oppa, skąd pomysł na grę w podchody tak w ogóle? - z zamyślenia wyrwał mnie głos nadal tulącej się do mnie dziewczyny.

- To nie podchody! - odpowiedziałem z udawanym oburzeniem, co musiało wyglądać komicznie, bo w sali wybuchł jeden wielki atak śmiechu. - Ja ci zafundowałem zabawę w detektywa prowadzącego bardzo ważne śledztwo!

- Kto zafundował ten zafundował, hahaha - no tak, jakby mogło być inaczej. Jackson musiał wtrącić swoje trzy grosze do rozmowy.

- Yah! Nieistotne. Ale dobrze się chociaż bawiłaś?

- Na początku się wystraszyłam, jak przeczytałam, że ktoś jest w tarapatach. Potem zobaczyłam korytarz obsypany różowymi płatkami, co mnie trochę uspokoiło. A gdy znalazłam pierwszą wskazówkę, już wiedziałam, że chodzi o ciebie. Jednak przyznam szczerze, że nie spodziewałam się znaleźć ciebie zamkniętego w tym kartonie - wskazała na pudło leżące za mną i zaśmiała się z widocznym rozbawieniem. - Myślałam raczej, że kiedy dotrę już do celu zobaczę ciebie przy pianinie albo coś w tym stylu.

- To się da załatwić! JB napisał dla ciebie piosenkę to niech ją wreszcie zaśpiewa. Youngjae, siadaj do pianina.

Minutę później na sali rozległy się dźwięki skomponowanej przeze mnie melodii, a po chwili także mój śpiew. Piosenka opowiadała historię naszej przyjaźni, by w ostatniej zwrotce przejść w miłosne wyznanie. Wesoła brunetka wsłuchiwała się w każde pojedyncze słowo patrząc na mnie jakby była zahipnotyzowana. To znaczy, że jej się spodobało, prawda? Nieważne. Ważne jest tylko to, że już oboje wiemy, że darzymy się tym samym wspaniałym uczuciem. Od teraz wszystko będzie piękniejsze. Nazywam się Im Jaebum i dzięki mojej dziewczynie jestem najszczęśliwszym facetem na całej Ziemi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz