środa, 30 maja 2018

Przepraszam

Przybywam do Was z kolejnym uczuciowym monolgiem 'boys love'. Myślę, że wyszło całkiem całkiem, więc mam nadzieję, że Wam też się spodoba. ;)




Byłem egoistą. Nie zwracałem uwagi na nikogo oprócz siebie. Interesowała mnie tylko moja własna osoba. Byłem tak zaślepiony sobą, że nie zwracałem na Ciebie najmniejszej uwagi. Ignorowałem Cię dzień po dniu. Z czasem stałem się nie tylko człowiekiem bez serca, ale i zupełnie Ci obcą osobą. A Ty? Ty nic z tym nie robiłeś. Każdego dnia znosiłeś to, jak Cię traktowałem, znosiłeś moje humory, znosiłeś moją narcystyczną naturę. Już wtedy cierpiałeś, ale nigdy nie dałeś tego po sobie poznać. Dlaczego nie zareagowałeś w żaden sposób? Dlaczego pozwoliłeś mi tak się zmienić? Dlaczego godziłeś się na to, bym Cię tak bardzo ranił? Czy to dlatego, że mimo wszystko nadal mnie kochałeś? Ale jak mogłeś kochać takiego potwora, jakim się stałem? Czy twoja miłość do mnie była aż tak wielka? Tak długo wystawiałem Twoją cierpliwość na próbę. Za długo, bo kiedy się zorientowałem, że coś jest nie tak, było już za późno.

Przepraszam, że nie zauważyłem, jak bardzo cierpisz.

Przepraszam, że to ja sprawiałem Ci największy ból.

Przepraszam, że nic dla Ciebie nie zrobiłem, kiedy miałem okazję.

Próbowałeś zwrócić na siebie moją uwagę, ale ja Ci jej nie poświęciłem ani razu. To było wołanie o ratunek. Teraz to wiem. Chciałeś pomocy. Pomocy ode mnie, a ja Ci jej ni udzieliłem. Teraz tego żałuję. Jednak dopiero po Twoim odejściu. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak bardzo Cię kocham i potrzebuję. Tak bardzo za Tobą tęsknię. A wystarczyłoby, żebym Cię wtedy powstrzymał i nie dopuścił do tego, co się stało. Jednak zdałem sobie z tego sprawę dopiero po tym, jak pozwoliłem Ci odejść. Było już za późno. Już nie chciałeś mojej pomocy, postanowiłeś sam siebie uratować. Nie mogłeś na mnie liczyć, więc musiałeś sam sobie z tym poradzić. Ratowałeś się ode mnie, prawda? Doprowadziłem Cię do kresu wytrzymałości, jestem tego świadomy. Ale czy musiałeś dopuścić się tak strasznego czynu? Tak bardzo mnie znienawidziłeś, że postanowiłeś odebrać sobie życie? Wiem, że nie mam prawa Cię za to winić. To przeze mnie się do tego posunąłeś. To moja wina, że już Cię tutaj nie ma. Sam skazałem się na cierpienie i samotność.

Przepraszam, że mnie przy Tobie nie było, gdy mnie najbardziej potrzebowałeś.

Przepraszam, że nie miałeś we mnie wsparcia w tych trudnych chwilach.

Przepraszam, że zostawiłem Cię z tym wszystkim samego.

Czas ciągle płynie, ale ból nadal jest taki sam. To moja kara za to, że odrzuciłem serce, które mnie kochało ponad wszystko. Każdego ranka, popołudnia, wieczora i nocy wracam do Ciebie we wspomnieniach, bo tylko one mi Tobie pozostały. Lecz one blekną, z każdym dniem stają się bardziej przezroczyste. Ale ja nie chcę o Tobie zapomnieć. Chcę pamiętać Twoją zawsze uśmiechniętą twarz, opatulające mnie w pasie drobne ramiona i długie smukłe nogi stąpające za mną krok za krokiem. Nie pozwolę odejść tym wspomnieniom, choć są źródłem łez, które nawet nie zdążą wyschnąć, gdy na ich miejsce pojawiają się nowe. Teraz mi już nic Ciebie nie zwróci. Straciłem Cię na zawsze. Jednak nie zamierzam się poddać. Odpokutuję to tu, na ziemi, by zasłużyć na Twoją miłość w następnym życiu.

Przepraszam…

Wybacz mi…

To jedyne, co mogę powiedzieć…

Oglądam nasze wspólne zdjęcia, patrzę na Ciebie. Ciebie, którego już nigdy więcej nie zobaczę. Pamiętam Twój uśmiech, roześmiane oczy, rozpromienioną twarz. Pamiętam czasy, gdy byliśmy szczęśliwi. Co noc widzę Cię w snach, ale gdy się z nich budzę, uświadamiam sobie, że Ciebie już nie ma. Chcę wrócić do tych czasów, do Ciebie. Chcę Cię zobaczyć, dotknąć, przytulić, lecz to niemożliwe. Tak bardzo za tym tęsknię. Proszę, wróć do mnie. Wiem, że zrobiłem wiele złych rzeczy. Chcę cofnąć czas, by móc to naprawić, lecz nie potrafię. Jest już za późno. Jednak jeśli istnieje choćby najmniejsza szansa, że jeszcze mnie kochasz, że w Twoim sercu nadal jest dla mnie miejsce, jak wtedy, gdy byliśmy szczęśliwi, proszę czekaj tam na mnie. Kiedyś się zjawię i obiecuję Ci, że będzie inaczej. Dam Ci miłość na jaką zasługujesz i będę ją okazywał tak wiele razy, ile tylko będziesz potrzebował.

I choć to już nic nie zmieni. Przepraszam…


Naprawdę przepraszam. Ja Cię nadal kocham…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz