Minęło kilka dni od kiedy odnaleźliśmy Matt'a. Chłopaki świetnie się dogadywali, Matt tłumaczył im obsługę wszystkich pojazdów wraz z praktyką, pokazał kilka sztuczek w szybkich naprawach i jak to on, napawał się faktem, że wie więcej niż inni. Z kolei EXO pokazali mu wszystko, co ominęło go przez ostatnie dwa lata, demonstrowali swoje zdolności i ku mojej radości czasem zagrali mu na nerwach. Rozmawiali ze sobą w bazie codziennie, kiedy EXO zjawiali się po treningach, nagraniach, czy cokolwiek akurat robili. Ich relacja sprawiała wrażenie, jakby znali się od lat, a nie zaledwie tydzień.
Nadszedł upragniony weekend, który był dla mnie zbawienny po całym tygodniu spędzonym w pracy i na pilnowaniu chłopaków. Pracowałam w niewielkiej kawiarence w centrum Seulu, co zawdzięczam oczywiście przyjaciołom, którzy uparli się, że pomogą mi znaleźć wreszcie pracę. Samo zajęcie nie było złe, klientów mieliśmy stosunkowo niewiele, choć zdarzały się dni, że nie szło z niczym nadążyć, trafiali się też tacy klienci, którym chętnie bym przywaliła, ale co poradzić, klient nasz pan. Za to wypłata wynagradzała wszystko, a przynajmniej moim zdaniem, bo chłopaki nadal uważają, że słabo zarabiam, co mnie akurat nie dziwi, kiedy przyrówna się moją wypłatę do ich wynagrodzenia.
- Cześć Matt - przywitałam się z przyjacielem, jak zwykle siedzącym w bazie operacyjnej.
- O, już po pracy? Jak było? - zapytał spoglądając na mnie zza panelu kontrolnego.
- Dziś wyjątkowo leniwie. Mieliśmy tylko kilku klientów, jak nigdy, więc szef powiedział, że mogę skończyć wcześniej - odpowiedziałam mu z uśmiechem. - A co ty wyprawiasz? Czy Seige wie, że znowu szperasz w jej sprzęcie? - zapytałam ciekawa jego poczynań.
- No to się dziś nie napracowałaś. To się dobrze składa, bo możesz mi pomóc. Seige prosiła żebym zaktualizował system, ale ten nagle nawalił.
- Ty i pomoc? Coś mi tu nie pasuje… - nie kłamałam, Matt jeszcze nigdy nikogo nie prosił o pomoc, z reguły trzeba było mu pomagać na siłę. - Jak mogło to nawalić? Myślałam, że technologia Sentient się nie psuje - powiedziałam nieco zdziwiona tym zajściem.
- Bo nie ma prawa się zepsuć. Od kilku godzin próbuję znaleźć przyczynę i nie uwierzysz, ale nie potrafię jej znaleźć.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Matt'em?! - zapytałam pełna zdziwienia. Matt jeszcze nigdy nie przyznał się do porażki, więc coś naprawdę jest na rzeczy.
- To nie jest zabawne. Technologia Sentient jest niezniszczalna, nie wiem o co tu chodzi. Jak Seige wróci i zobaczy to - wskazał ręką na bałagan, który zrobił próbując naprawić usterkę - zabije mnie. Z tym komputerem jest coś nie tak.
- Nie chcę żeby ta niebieska kosmitka się nad tobą znęcała kolejny tydzień, więc powiedz jak mam ci pomóc - postanowiłam wesprzeć przyjaciela, i tyle w kwestii mojego odpoczynku.
Matt wyjaśnił mi, co mam robić. Postępowałam zgodnie z jego instrukcjami, jednak nadal nie mogliśmy znaleźć rozwiązania problemu, bo nie udało nam się ustalić jego przyczyny. Krok po kroku sprawdziliśmy każdy najdrobniejszy element, próbowaliśmy uruchomić system na nowo i niestety tylko pogorszyliśmy sprawę. Padł system w całej bazie, a my mieliśmy coraz mniej pomysłów. Żaden znany Matt'owi naukowy sposób nie skutkował. Miałam jeszcze jeden pomysł, ale nie chciałam go używać, jednak w tej chwili nie widziałam innego wyjścia.
- Matt, a gdyby tak zeskanować komputer? - zapytałam, mając nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi.
- Już to zrobiłem, skaner nic nie wykrył - odpowiedział podłamany. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie i choć uwielbiam go drażnić, to nie był miły widok.
- Nie mam na myśli fizycznie istniejącego skanera. Odkąd muszę chronić dwunastu ludzi jednocześnie, będących z reguły w różnych miejscach świata nauczyłam się tak jakby wyczuwać zagrożenie. Może jeśli spróbuję tego na sprzęcie, też zadziała?
- Naprawdę umiesz coś takiego? Ale jak masz zamiar to zrobić skoro nie używasz many? - zapytał trochę zaintrygowany, trochę wystraszony.
- A masz lepszy pomysł? Niedługo wróci Seige, a myśmy rozwalili cały system.
- Niech będzie. Ale jak to ma niby wyglądać?
- Nie czuję w bazie obecności nikogo poza tobą, więc lepiej się pospieszyć póki ich nie ma. Nie chcę by to widzieli.
- A co ze mną? - oburzył się.
- Ty już widziałeś jak używam many, i to wielokrotnie, ten raz chyba nie zrobi ci większej różnicy, no nie? - odpowiedziałam Matt'owi, po czym zamknęłam oczy skupiając swój umysł na pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy. Zwizualizowałam sobie całą bazę w głowie i zobaczyłam to, czego wolałabym nie widzieć. Panel sterujący emanował energią, co nie miało prawa bytu. - Komputer jest zainfekowany - powiedziałam do przyjaciela wytrzeszczającego oczy w moim kierunku.
- Niemożliwe, sprawdziłem kilka razy, nie ma wirusa - odpowiedział takim tonem, jakbym co najmniej skrytykowała jego umiejętności.
- To nie wirus. W panelu wyczuwam energię, która nie pochodzi stąd - odpowiedziałam zastanawiając się nad tym, dlaczego to uczucie wydaje mi się dziwnie znajome.
- Energię? Ale czyją? - Matt nie ukrywał swojego zaskoczenia spowodowanego moimi słowami.
- Nie wiem. Ale mam wrażenie, że już kiedyś to czułam. Czuję, jakbym dobrze znała ten typ energii, tylko nie wiem skąd - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, nadal próbując sobie przypomnieć, gdzie spotkałam się już z tym wcześniej.
- Dziwna sprawa. Twoje przeczucia nigdy się nie mylą, więc pewnie i tym razem tak jest, a to nie wróży nic dobrego. Musimy się dowiedzieć, co jest grane.
- Myślisz, że Seige wie o tym, że komputer jest zainfekowany? - zapytałam próbując ustalić moim zdaniem ważne szczegóły.
- Nie wiem. Ona pracowała przy nim normalnie, dopiero kiedy ja go dotknąłem, ten padł. Nie rozumiem tylko dlaczego.
- Ja dziś rano też korzystałam z komputera Seige i nic nie wskazywało na jakąkolwiek usterkę. Skoro ta energia, która zepsuła komputer nie zadziałała ani na mnie, ani na Seige, a tylko na ciebie, to by mogło znaczyć, że należy do istoty pochodzącej z Multiświata - zaczęłam się zastanawiać, kto i jak mógł to zrobić. Musiał wejść do bazy niezauważony, majstrować przy panelu i uciec również niezauważonym, a to nie takie proste, gdy cały czas ktoś jest w bazie. - Zastanów się Matt przez chwilę. Jest tylko jedna rasa, której energia oddziałuje wyłącznie na ludzi, a dla pozostałych jest niezauważona…
- Nie do końca niezauważona. Ty ją wyczułaś - odpowiedział jakby szukając w tym wszystkim logiki. - Chyba że…
- Chyba że zrobiła to Anodytka - dokończyłam za niego. Już wiedziałam, kto stoi za awarią systemu w bazie. - To wyjaśnia dlaczego to uczucie wydało mi się znajome. Nie rozumiem tylko, jakim cudem Seige tego nie zauważyła.
- Ale która Anodytka mogłaby to zrobić? Do czegoś takiego potrzebowałaby mocno rozwiniętej many i musiałaby zrobić to tak, by nikt nie zauważył. Ale przede wszystkim, po co?
- Moja babcia. Jakiś czas temu była w bazie, nie wiem po co, bo trochę się nie dogaduję z Seige ostatnio. Tylko dlaczego zniszczyła system? To nie ma sensu, po co miałaby to robić? - ta jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
- Nie mam pojęcia, ale już przynajmniej wiemy, dlaczego nie potrafiliśmy tego naprawić.
- To co teraz? Czekamy na Seige?
- Nie mamy wyboru. Tylko ona może coś z tym zrobić - odpowiedział mi Matt i przysiadł na podłodze pod ścianą.
Dołączyłam do przyjaciela i wspólnie czekaliśmy na powrót Błękitnej Sentient. Kiedy w końcu się zjawiła, od razu powiedzieliśmy jej o naszym odkryciu, lecz ku naszemu zdziwieniu, ona była niewzruszona tym faktem. Naprawiła urządzenie i zbyła nas mówiąc, że to nic takiego. Oboje byliśmy w szoku, patrzyliśmy na siebie, szukając wyjaśnienia tej sytuacji. Jednak nie dane nam było móc nad tym dłużej pomyśleć, ponieważ do bazy zawitali chłopaki i wyciągnęli nas na przejażdżkę po okolicy. Nie protestowaliśmy, nasze mózgi potrzebowały chwili odpoczynku. Zarówno Matt, jak i ja jesteśmy typem człowieka, który będzie tak długo myślał i kombinował nad tym, co go nurtuje, aż dojdzie do rozwiązania lub jakiś logicznych wniosków. Wiedząc, że i tak wrócimy do tej sprawy, postanowiliśmy się zrelaksować podczas małego wyścigu, który jak zwykle wygrał Matt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz