Książki, które omówimy tym razem to kolejne części "Autostopem przez Galaktykę" autorstwa Douglasa Adamsa. Poniżej mamy zatem recenzje następujących tytułów:
część 2: "Restauracja na końcu wszechświata"
część 3: "Życie, wszechświat i cała reszta"
część 4: "Cześć, i dzięki za ryby"
część 5: "W zasadzie niegroźna"
część 6: "I jeszcze jedno..." (kontynuacja serii autorstwa Eoina Colfera)
Tak jak poprzednio, książki wypożyczyłam w bibliotece, więc jeśli jesteście nimi zainteresowani, a nie chcecie wydawać pieniędzy wystarczy sprawdzić katalogi pobliskich bibliotek (miejskich lub wojewódzkiej). Mnie się udało wypożyczyć wszystkie cztery książki w formie dwóch grubszych tomów (są bardzo grube, ale bardzo lekkie, więc bez obaw).
Kilka technicznych informacji, które są prawie identyczne jak ostatnio:
- jedna część ma około 350 stron, dwutomowa książka ma zatem około 700 stron i jest pisana dość dużą czcionką jak na powieść, przy okazji jest bardzo lekka, więc pomimo grubości można ją ze sobą zabrać, np. w podróż;
- są to kolejne części wielotomowej trylogii "Autostopem przez Galaktykę";
- gatunek to humorystyczna powieść science fiction;
- na książki składa się kolejno: 34 rozdziały (dla części 2 i 3), 40 rozdziałów (dla części 4), 25 rozdziałów (dla części 5) i 12 rozdziałów (dla części 6) - w tomach 2-5 występuje to samo ciekawe zjawisko, co poprzednio, ponieważ najkrótszy rozdział ma zaledwie pół strony, natomiast kilka najdłuższych około 10 stron.
Zacznijmy zatem od pierwszej książki, na którą w moim przypadku składają się dwa tytuły: "Restauracja na końcu wszechświata" oraz "Życie, wszechświat i cała reszta".
Jak dobrze wiemy z pierwszej części serii, cała fabuła toczyła się wokół zniszczenia Ziemi i związanej z Ziemią odpowiedzi na pytanie o życie, wszechświat i całą resztę. Jak można się domyślić z tytułów drugiej i trzeciej części, fabuła związana z ów pytaniem jest kontynuowana. Nie oznacza to jednak, że autor w obu kolejnych częściach pisze o tym samym, co już było. Nie, nie. Obie części opowiadają dalsze losy Forda, Artura, Zaphoda, Trillian i Marvina od momentu, w którym skończyły się przygody naszych bohaterów w części poprzedniej. Ku przypomnieniu "Autostopem przez Galaktykę" skończyło się na tym, iż nasi bohaterowie poznają odpowiedź na pytanie o życie, wszechświat i całą resztę, która brzmi 42. Natomiast na ostatniej stronie ów książki było o rozumowaniu "Co? Dlaczego? i Gdzie?" na przykładzie jedzenia (ten akapit znajdziecie w poprzedniej recenzji).
"Restauracja na końcu wszechświata" zaczyna się zatem od tych dwóch rzeczy. Po pierwsze, nasza piątka bohaterów (tak, Marvina liczymy jako jednego z bohaterów, bo ma w tej części sporo fajnych akcji) znając odpowiedź na pytanie zaczyna poszukiwania sprecyzowanego pytania. W międzyczasie Artur i Ford odkrywają jak tak naprawdę powstała Ziemia i życie na niej, natomiast Zaphod, Trillian i Marvin próbują odnaleźć rządzącego wszechświatem. Po drugie, jak tytuł wskazuje mamy odpowiedź na trzecie pytanie z rozumowania "gdzie?". Bo gdzie lepiej zjeść niż w restauracji znajdującej się już na samym końcu wszystkiego zamkniętej w bańce czasowej, w której można obejrzeć koniec istnienia wszechświata? Sporo rzeczy dowiadujemy się w ów restauracji, do której trafiają nasi bohaterowie, mających znaczenie w dalszych częściach fabuły. Czy bohaterom na końcu drugiego tomu udaje się znaleźć odpowiedź na pytanie "jak brzmi pytanie o życie, wszechświat i całą resztę pasujące do odpowiedzi brzmiącej 42?"? Czy Zaphod znajdzie istotę rządzącą całym wszechświatem i dowie się dlaczego go szukał tyle czasu nawet o tym nie wiedząc? Tego Wam nie zdradzę, musicie sami zerknąć do książki, jeśli Was to zaciekawiło (albo przeczytać poniższe recenzje).
Następnie mamy "Życie, wszechświat i cała reszta", gdzie fabuła, jak można się domyślić z tytułu, nadal kręci się wokół naszego tajemniczego pytania. Niestety pomimo wielu starań odnalezienie treści pytania jest o wiele trudniejsze niż poznanie odpowiedzi na nie. W tej części akcja przede wszystkim dotyczy Artura i Forda, którzy napotykają kolejne przeciwności losu na swojej drodze, tym razem głównie z powodu niejakiego Slartibartfasta, który nieustannie teleportuje ich w różne miejsca i różne czasy, głównie na Ziemi, która jak wiemy już nie istnieje. Bardzo fajną cechą tej części sagi jest fakt, że najwięcej fabuły skupia się na nadal niezbyt rozsądnym i trochę roztrzepanym Ziemianinie. Artur zdecydowanie przejął światła reflektorów w tej części, co jest na spory plus. Poznajemy go od trochę nowej strony i mamy okazję zobaczyć (a właściwie przeczytać) jak radzi sobie w kosmosie sam, bez pomocy innych. Na koniec zostaje (przynajmniej poniekąd) rozwiązana w końcu zagadka związana z pytaniem o życie, wszechświat i całą resztę. I choć rozwiązanie sytuacji w taki sposób, jak zostało to zrobione nie będzie satysfakcjonowało wszystkich, moim zdaniem ma to duży sens. Szczególnie biorąc pod uwagę, że mamy jeszcze dwie części sagi, pójście autora w takim kierunku wydaje się najbardziej odpowiednie.
Teraz kolej na drugą książkę, na którą w moim przypadku składają się dwa tytuły: "Cześć, i dzięki za ryby" oraz "W zasadzie niegroźna".
Jak można się już domyślić, ostatnie dwie części serii kontynuują przygody naszych bohaterów. Jednakże akcja zaczyna się w trochę innym miejscu i innym stylu w porównaniu z tym, gdzie i jak zakończyła się w części trzeciej. Niestety (to oczywiście w moim własnym odczuciu) ten tom nie był aż tak wciągający, jak poprzednie, dużo rzeczy już przewidywalnych, niewiele zaskakujących momentów i akcja już taka trochę... jak kolejne kolejne kolejne sequele jakiegokolwiek filmu, czyli nie są już tym, czym pierwszy film, a w tym przypadku książka, były na początku. Oczywiście odpowiednia dawka humoru nadal jest zachowana, jednak to nie wystarczyło bym połknęła ten tom tak szybko, jak poprzednie.
Jeśli chodzi o czwartą część sagi, czyli "Cześć, i dzięki za ryby", miałam pewne dejavu czytając pierwsze strony, ponieważ książka zaczyna się dokładnie tak, jak pierwszy tom "Autostopem przez Galaktykę". Różnica pojawia się w ostatnich zdaniach pierwszego rozdziału, gdy autor oznajmia, że tym razem poznamy tą samą historię z perspektywy nowej bohaterki, która, jak wiemy z kolejnych rozdziałów ma na imię Fenny. Artur nadal przebywa na Ziemi (która nie istnieje, czego Artur wbrew pozorom jest świadomy), gdzie nie tylko poznaje uroczą Fenny, ale i zupełnie traci dla niej głowę. Zatem większość fabuły w tej części skupia się na naszej bohaterce, która przeżyła koniec świata, Arturze i jego ludzkim pożądaniu do ów dziewczyny oraz ich wspólnych próbach ustalenia, co, jak i dlaczego się właściwie wydarzyło. Dla ludzi na Ziemi jedyną oczywistą sprawą po końcu świata, w który nie wierzą, jest fakt, że w jednej chwili z planety zniknęły wszystkie delfiny. Ów delfiny nie są bez znaczenia, ponieważ to do nich odnosi się tytuł tego tomiku, a także połowa fabuły, a dokładniej 'cześć i dzięki za ryby' to wiadomość pożegnalna, jaką zostawiły delfiny rasie ludzkiej opuszczając Ziemię. W międzyczasie, co któryś rozdział, dostajemy także wzmianki o Fordzie tułającym się jakimś statkiem po kosmosie, ale informacji, jakim statkiem, gdzie konkretnie, z kim i po co niestety nie ma w tej części serii.
Natomiast w ostatniej części sagi zatytułowanej "W zasadzie niegroźna" ciężko tak właściwie stwierdzić o co chodzi. Rozdziały są pisane naprzemiennie: jeden o Fordzie, jeden o Arturze i tak w kółko. Z tego tomiku wiemy, że Artur przebywa na 'Ziemi' bez Fenny, bo ta zniknęła po roku ich znajomości w bliżej nieokreślony sposób. Dowiadujemy się również dzięki logice Artura, że Ziemia, na której jest Artur to nie Ziemia, która została zniszczona. Innymi słowy planeta jest właściwa, tylko wszechświat, w którym nasz bohater się obecnie znajduje, już niekoniecznie jest ten, co powinien. Tymczasem wydawnictwo "Autostopem przez Galaktykę" zostało wykupione, co z kolei przysparza problemów Fordowi przez prawie cały tom. Ogólnie fabuła piątej części jest mocno pokręcona i zagmatwana. Dla przykładu w jednym z rozdziałów mamy Artura podróżującego po kosmosie, sprzedającego swoje paznokcie w zamian za bilety na kurs statkiem kosmicznym, a w następnym rozdziale jest już wielkim mistrzem kanapek mającym dziecko. Spora część akcji jest wyjaśniana w rozdziałach już po akcji, co wprowadza pewny chaos w rozumieniu całości, nie mówiąc już o rozdzieleniu dwóch bohaterów na różne rozdziały, co też jest dość irytujące, człowiek skupia się na Fordzie zwisającym z gzymsu, za chwilę czyta o Arturze na jakiejś prymitywnej planecie, by za chwilę przeczytać, że Ford jest już w pomieszczeniu, z którego ucieka oknem. Plus jest taki: w ostatnim rozdziale, odpowiedź "42" w kontekście pytania o życie, wszechświat i całą resztę nareszcie po 2 tys. stron nabrało sensu.
I na sam koniec tej bardzo obszernej 'trylogii' mamy szóstą część autorstwa Eoina Colfera pt. "I jeszcze jedno...", która wyszła po śmierci Douglasa Adamsa w 30. rocznicę wydania pierwszego tomu "Autostopem przez Galaktykę". Jeśli chodzi o fabułę, jest to swego rodzaju podsumowanie całej serii. Mamy tutaj ostatnie spojrzenie na dalsze losy Artura, Forda, Zaphoda, Trillian i Random, którym jak zwykle grozi niebezpieczeństwo wynikające z wybuchu kolejnej planety. Bohaterowie wplątują się w kolejne kłopoty (głównie Zaphod, dzięki któremu w historii pojawia się kolejna postać jaką jest Thor - tak, bóg piorunów z Asgardu), nawiązują nowe znajomości (szczególnie zakochana w nieśmiertelnym gburze Trillian) i zacieśniają relacje między sobą (rodzinne życie Artura i jego córki Random zaczyna wreszcie jakoś wyglądać).
Jeśli z kolei chodzi o styl pisania, humor i cała reszta nadal jest na wysokim poziomie, jednak idzie już dostrzec różnice między Adamsem i Colferem. O ile Adams bardzo dużo i często używał skomplikowanych futurystycznych i liczbowych pojęć, tak Colfer sprowadził je do niezbędnego minimum. W ostatnim tomie serii nie mamy żadnych dziwnych nazw, imion, czy określeń, które nie były użyte w poprzednich książkach, co z jednej strony ułatwia czytanie, z drugiej zaś odbiera książce ten specyficzny urok. Inną widoczną różnicą jest także sposób przedstawiania przewodnika Autostopem w fabule. W poprzednich częściach zapisy przewodnika były z reguły przytaczane przez jednego z bohaterów w trakcie rozmyślań czy konwersacji, natomiast tutaj mamy opis akcji lub rozmowę, a następnie kursywą zapis "Zapis w przewodniku" lub "Zapis w Autostopem przez galaktykę" jako odwołanie dziejącej się akcji do konkretnych fragmentów przewodnika.
Jeśli sięgnęliście po tą serię dajcie znać, co o niej sądzicie w komentarzach. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, to napiszcie w komach czy wygląda dla Was zachęcająco do przeczytania czy to raczej nie Wasze gusta. ;)
Cześć, chciałam Cię serdecznie zaprosić na moje opowiadanie o Big Bang, do pisania którego wróciłam po 6 latach, z sentymentu i z powodu faktu, że cieszyło się dość dużą popularnością:)
OdpowiedzUsuńGdybyś była nim zainteresowana, służę streszczeniem przedsequelowych rozdziałów, bo jest ich sporo:D
Pozdrawiam cieplutko, AnnFlo www.butterflyyoja.blogspot.com
Mamy fajną propozycję współpracy na zasadzie wymiany linkami :)
OdpowiedzUsuńCzy możemy prosić o kontakt ?
hello@koreanskisekret.pl