sobota, 13 maja 2017

Miłosny prześladowca: Rozdział IV - Mój cień

Przybywam do Was z czwartym rozdziałem historii z Taehyun'em. ;) Życzę miłego czytania i pamiętajcie o komentarzach. ^_^



Kolejny zwykły dzień. A przynajmniej tak się zapowiadał. Jak zawsze wstąpiłam rano na kawę, potem poszłam na zajęcia, a po zajęciach do domu. Nic niezwykłego, zawsze wygląda to tak samo. Po południu stwierdziłam, że muszę iść na małe zakupy, bo moja lodówka, jak w każdą środę zaczynała świecić pustkami. Przebrałam się w mgnieniu oka i wyszłam z mieszkania udając się na targ.

Podczas zakupów zauważyłam coś niepokojącego. Zdawało mi się, że od momentu wejścia między stragany i stoiska ktoś za mną chodzi. Ale nie tak zwyczajnie idzie, tylko perfidnie mnie śledzi. Najgorsze jest to, że gość, który za mną szedł wydawał mi się dziwnie znajomy. Kupiłam potrzebne mi rzeczy i udałam się na bubble tea. Nie myliłam się, tajemniczy chłopak przylazł za mną i tutaj. Stał trochę dalej, schowany nieco za jednym ze straganów z jedzeniem. Wyglądało to tak, jakby mnie obserwował i nie chciał zostać zauważonym. Jeśli to prawda, to mu nie wyszło. Starałam się nie zwracać na niego uwagi. Czekając na swój napój, obmyślałam plan, jak dopaść ten mój cień. Skoro chodził za mną po całym targu, to może też i wcześniej mnie śledził? Nie potrzebuję żywego cienia, więc problem musiał zostać rozwiązany. Tylko jak?

Postanowiłam udać się do pobliskiego lokalu na obiad. Co prawda nigdy tutaj nie byłam, ale zawsze jest tu pełno ludzi, więc jedzenie w tym miejscu musi być dobre, a przynajmniej jadalne. Weszłam do knajpki cały czas ukradkiem obserwując czy tajemnicza postać w kapturze nadal za mną idzie. Szedł. I chyba nie wiedział, że już go rozgryzłam. A to dobrze, bo miałam szansę dorwać go na gorącym uczynku. Podeszłam do bufetu, nałożyłam sobie na talerz chyba wszystkiego po trochu i zajęłam miejsce przy jednym ze stołów. Chłopak poszedł w moje ślady, ale usiadł dużo dalej ode mnie. Skupiłam się na potrawach, które przed chwilą zakupiłam. Muszę przyznać, że zawartość mojego talerza to był jakiś kolorowy śmietnik. Jednak pomimo niecodziennego połączenia tego wszystkiego, obiad był całkiem smaczny, aż sama się zdziwiłam.

Wstałam od stołu, by odnieść pusty już talerz. Kątem oka zauważyłam, że mój cień również wstał. Oddałam naczynia w odpowiednim miejscu i wyszłam z lokalu. Chłopak, który mnie śledził miał chyba jakieś turbo doładowanie, bo gdy wychodziłam, on już stał na zewnątrz kawałek dalej. Nie zastanawiając się zbyt długo, posłałam chłopakowi tzw. spojrzenie zabójcy i ruszyłam w jego kierunku. Teraz to się doigrał, niech ja go tylko dorwę. Teraz to i modlitwa mu już nawet nie pomoże. I chyba wiedział, co go czeka, bo gdy tylko spostrzegł, że idę w jego stronę lekko się przestraszył.

*Taehyun pov*

Jeszcze nigdy nie widziałem jej w złym humorze. Zawsze jest wesoła i uśmiechnięta. Gdziekolwiek by nie poszła, cokolwiek by się nie stało, z jej twarzy nigdy nie schodzi ten piękny uśmiech. Skąd ona bierze tyle pozytywnej energii? To jest naprawdę fascynujące. Zastanawiam się, czy ona kiedykolwiek płakała, smuciła się albo miała zły dzień. Przecież nie można być nieustannie tak optymistycznie nastawionym do życia. A może ona po prostu gra tak dobrze, że nawet ja nie potrafię tego zauważyć? Mam tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. Niby wiem o niej całkiem sporo, ale jednocześnie czuję się jakbym nic nie wiedział.

Dziś znowu za nią chodziłem. Poszedłem za nią najpierw do kawiarni, gdzie zwyczajowo wstąpiła na poranne cappuccino, później na uczelnię, a na koniec dopilnowałem, by bezpiecznie dotarła do domu. Podczas zajęć ciężko jest ją obserwować, gdyż studiujemy różne kierunki i często godziny naszych zajęć się pokrywają. Dlatego też z reguły jestem wcześniej i również wcześniej urywam się z zajęć, by móc ją zobaczyć i upewnić się, że jest cała i zdrowa. To trwa już prawie trzy lata, a ona nadal jest niczego nieświadoma. A raczej była. Do dzisiejszego popołudnia. Spaprałem sprawę. Zauważyła mnie. Zauważyła, że ją śledzę.

Zawsze w środy koło 16:00 wychodzi na miasto zrobić małe zakupy, a później idzie samotnie na krótki spacer. Śledziłem ją tak, jak to miałem w zwyczaju. Wstąpiła na targ, gdzie kupiła kilka rzeczy, przy okazji udając się na bubble tea. Wyjątkowo zjadła też obiad na mieście. Pierwszy raz od trzech lat. Zorientowałem się, że musiała mnie zauważyć i to dlatego. Nie myliłem się. Gdy tylko wyszła z małej, przytulnej knajpki, rzuciła mi mordercze spojrzenie. Podeszła do mnie szybkim krokiem i zaczęła krzyczeć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz