Dziś przybywam do Was z kolejnym dłuższym rozdziałem. ;) Ostatnim rozdziałem tej opowieści. W przyszłym tygodniu jeszcze wrzucę Wam epilog. ;)
P.S. Wszelkie powtórzenia i potoczne wyrażenia są tu celowe, gdyż mają odzwierciedlać zagubienie i wszelkie emocje targające Taehyun'em.- Zatem, co dziś mi powiesz? Że ot tak sobie stałeś z kwiatkami bez powodu akurat tutaj i teraz? - starałam się brzmieć poważnie, ale jego widok naprawdę mnie rozczulał. Jednak nie dałam tego po sobie poznać.
- Nie. Właściwie to ja… Ja tylko chciałem… - pierwszy raz miał takie problemy z wysłowieniem się. Wyglądało to jakby bał mi się coś powiedzieć. Ale kto normalny się mnie boi? Ah no tak, on nie jest normalny.
- Chciałeś co? - musiałam mu pomóc i pociągnąć go za język, bo chyba byśmy do wieczora tutaj stali.
- Porozmawiać. I przeprosić. I wytłumaczyć. Ja nie jestem psychopatą. Ja tylko chcę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego. Proszę - a teraz wpadł w słowotok. Dobrze, że cokolwiek z tego zrozumiałam. Za to ostatnie słowo brzmiało wręcz błagalnie.
Nie spieszyło mi się do domu. Właściwie nigdy nigdzie mi się nie spieszyło. Nie miałam po co się spieszyć. Dałam mu więc szansę powiedzieć to, na czym mu tak bardzo zależało. Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Może w końcu będę go mieć z głowy…
- To co takiego ważnego chciałeś mi powiedzieć? - w sumie byłam nawet ciekawa co on może mieć mi do powiedzenia.
- No to tak. Po kolei. Wiem, że masz mnie za wariata i uważasz, że brakuje mi piątej klepki. Może i masz trochę racji, ale nie jestem świrem. Nigdy nie chciałem zrobić Ci krzywdy. Naprawdę. Ja… Ty… Po prostu mi się podobasz. Od dawna. Wiem też, że źle się zabrałem do tego wszystkiego. Ale nie cofnę czasu, nie potrafię. Zmarnowałem szansę na dobre pierwsze wrażenie. Tego też nie zmienię. Jest mi naprawdę przykro, że przeze mnie cierpiałaś. Chciałem Cię chronić, a tymczasem wychodziło zupełnie na odwrót. Nie wiedziałem o tym. Przepraszam Cię za to. Zależy mi na Tobie, ale zrozumiem jeśli nie chcesz mnie już znać. Nie chcę Cię już więcej krzywdzić, więc usunę się z Twojego życia na dobre, jeżeli zechcesz - przypatrywałam mu się uważnie podczas jego monologu, dlatego też zauważyłam spływające po jego twarzy łzy. Nie potrafił ukryć uczuć, które nim w tamtej chwili prawdopodobnie targały, nawet jeśli siedział cały czas ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w ziemię. - Te róże są w ramach przeprosin. Wiem, że lubisz kwiaty, ale niestety nie wiedziałem jakie. Za to wiem, że uwielbiasz wszystkie kolory, dlatego każda jest inna. Dziękuję Ci też, że mnie wysłuchałaś. Już nie będę Cię śledził ani dręczył - wstał z ławki, na której siedzieliśmy z zamiarem odejścia, ale zdążyłam go złapać za rękę i pociągnąć z powrotem do poprzedniej pozycji.
- Zaczekaj - spojrzał na mnie niepewnie już któryś raz dzisiaj, ale zaraz znowu spuścił głowę. Nie chciałam by sobie poszedł. Nie po tym wszystkim, co przed chwilą powiedział. Byłam zaskoczona jego wyznaniem i w tej chwili chciałam tylko by tu został i wyjaśnił mi to wszystko. - Pozwól, że teraz ja coś powiem, a Ty chwilkę posłuchasz - starałam się brzmieć łagodnie, nie chciałam by rozpłakał mi się tu na dobre. To i tak już był przykry widok.
- Dobrze - dlaczego on się mnie bał? Cały czas mówił takim tonem, jakbym zaraz miała mu coś zrobić.
- Faktycznie, uważam Cię za konkretnie walniętego. I tak, mam już serdecznie dość tego, że wszędzie za mną łazisz. To jest strasznie irytujące i mocno frustrujące, że jesteś jak mój cień. Pierwszego dobrego wrażenia nie zrobiłeś. W dodatku dalej zastanawiam się, czy powinnam tu z Tobą rozmawiać zamiast uciekać nim zrobisz mi coś więcej niż uszkodzona ręka. Ale mimo wszystko zaryzykuję. Musisz mi wyjaśnić kilka rzeczy, bo się pogubiłam. Po pierwsze, jak to, że ja Ci się podobam? Przecież mnie nie znasz. I od kiedy w ogóle? Po drugie, serio nie wpadłeś na nic mądrzejszego niż śledzenie mnie? I jak to że mnie chroniłeś cały czas? A po trzecie, nie wiem dlaczego i czuję, że mogę tego żałować, ale jestem w stanie dać Ci drugą szansę. Coś jest w Tobie takiego, co nie pozwala mi Cię olać tak, jakbym tego chciała - chłopak uważnie mi się przypatrywał. Wyglądał na zaskoczonego moimi słowami, ale w jego oczach malowała się nadzieja. Ale nadzieja na co? Tego nie wiedziałam.
- Obiecuję Ci, że już Cię nie skrzywdzę. Naprawdę przepraszam za tą rękę, nie chciałem by to tak wyszło. A co do Twoich pytań… Zobaczyłem Cię na korytarzu pierwszego dnia studiów. Od tamtej pory jestem Twoim cieniem i aniołem stróżem. Chodziłem za Tobą, ale nie dlatego że mi się nudziło czy miałem zamiar Cię skrzywdzić. Chciałem mieć pewność, że nic Ci się nie stanie, że zawsze dotrzesz bezpiecznie do domu, na uczelnię, czy gdziekolwiek się udasz. Też nie rozumiem dlaczego, ale zakochałem się w Tobie. Trzy lata myślałem o tym, że w końcu Ci to powiem, że kiedyś mnie zauważysz, ale w nieco inny sposób niż to się stało, że odwzajemnisz moje uczucia. Obserwując Cię cały ten czas pojawiały się kolejne pytania, które mnie coraz bardziej męczyły, gdyż nie umiałem znaleźć na nie odpowiedzi. Nadal ich nie znalazłem. Z miłości człowiek robi strasznie dziwne rzeczy. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i wtedy będziemy mogli się poznać tak naprawdę - mówił spokojnym tonem, już teraz patrząc mi w oczy. Nawet płakać przestał.
- Ymmm… Mój cieniu, bo nawet nie wiem jak masz na imię, nie można zakochać się w kimś kogo się nie zna. Poza tym muszę Cię rozczarować, ale pomimo tych wszystkich słów, które tu dziś padły, nie zmienia to faktu, że ja najzwyczajniej w świecie nie wierzę w istnienie miłości. Dziwne, że śledziłeś mnie aż trzy lata i nie wyłapałeś tak prostej rzeczy. Teraz wiedząc, że przez tyle czasu byłam obserwowana wcale nie czuję się lepiej, ani tym bardziej bezpieczniej. To nienormalne i chore chodzić tyle czasu za jedną osobą. Jednak mam wrażenie, że możesz mnie jeszcze mile zaskoczyć, więc dam Ci drugą szansę. Nawet Ci wybaczę. I odpowiem na nurtujące Cię pytania nim zejdziesz mi tu z niewiedzy i ciekawości. Ale na moje zaufanie będziesz musiał sobie nieźle zapracować po tym wszystkim - powiedziałam, co myślałam. Nie było się nawet nad czym zastanawiać, niech chłopak wie, na czym stoi.
- Dziękuję Ci. Naprawdę nie pożałujesz. Wynagrodzę Ci wszystko. Pokażę Ci prawdziwego siebie. Pokażę Ci, że nie jestem psychicznym gościem, a wręcz odwrotnie. Jestem nieśmiałym gościem z romantyczną duszą. I udowodnię Ci, że miłość istnieje, sprawię, że znowu w nią uwierzysz. To może pozwolisz zaprosić się na lody? Albo możemy iść na kawę i ciastko do Twojej ulubionej kawiarni. A może wolisz spacer? - chłopak rzucał kolejnymi propozycjami. Widać było, że bardzo mu zależy na naprawieniu wszystkiego. Nie jestem bez serca, więc dam mu szansę.
- Może być kawa. Ale jeszcze jedno zanim gdziekolwiek z Tobą pójdę. Masz jakieś imię czy mam Cię nadal nazywać moim cieniem? - to już dodałam rozbawiona, bo rozmowa trwała od dobrej godziny, chłopak chodził za mną trzy lata, wie o mnie wszystko, a ja nawet nie wiem jak się nazywa.
- Witaj. Miło mi Cię poznać. Jestem Nam Taehyun i w tej chwili zabieram Cię na kawę - na twarzy chłopaka pojawił się duży uśmiech, a w oczach zabłysnęły iskierki szczęścia.
*Taehyun pov*
Dlaczego zawsze chodzi sama? Z innymi ludźmi, a konkretnie rówieśnikami kontakt ma tylko na uczelni. Dlaczego nie wychodzi na miasto ze znajomymi, jak każdy normalny młody człowiek w tym kraju? Czy w jej kraju ludzie się ze sobą nie spotykają i nigdzie razem nie wychodzą? Niemożliwe. To byłby dziwny kraj, a wiem, że nie jest. Słyszałem kiedyś, jak o nim opowiadała kilku dziewczynom ze swojej grupy. Według jej opisu jest to wspaniałe miejsce, za którym widać bardzo tęskni. Zatem dlaczego nie ma w Korei żadnych znajomych skoro jest tu już trzeci rok?
Ta dziewczyna nie daje mi spokoju już od tak dawna. Nie mogę przestać o niej myśleć. Cieszę się, że w końcu jej to powiedziałem. Cieszę się, że nie uciekła. Nie tylko nie uciekła, ale wysłuchała. Wysłuchała tego, co tak długo w sobie skrywałem. Jest naprawdę wyjątkową osobą skoro po tym wszystkim stwierdziła, że zasługuję na drugą szansę. Zaskakuje mnie każdego dnia. Jak wiele tajemnic jeszcze skrywa?
Jeszcze wielu rzeczy nie udało się mi ustalić, ale dziś wszystkiego się dowiem. Obiecała. Obiecała, że dziś porozmawiamy. Normalnie, nie tak, jak wcześniej. Powiedziała, że zawsze dotrzymuje obietnic, więc trzymam ją za słowo. A ja pokażę jej nieśmiałego romantyka, którego w sobie skrywam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz