poniedziałek, 30 lipca 2018

Inna: Rozdział III - Początki

Tak, tak. Wróciłam i to właśnie tu. Książka zostaje odwieszona i reaktywowana póki mam wenę. :D
Rozdział wyszedł dość długi, ale postanowiłam go nie skracać, bo pewnie kolejny będzie mega krótki... Zatem jak się podoba pierwszy rozdział z udziałem EXO?



Siedzieliśmy wygodnie w naszym game-room'ie i rozmawialiśmy o planach na kolejne dni. Zastanawialiśmy się czy kiedyś nadarzy się okazja odbycia wspólnie misji w Multiświecie, a jeśli tak to jak chłopcy zamierzają się z tym kryć. Dla nich, jako idoli prowadzenie podwójnego życia jest o wiele trudniejsze niż dla mnie. Ja się jeszcze uczę i mogę opuścić kilka dni w szkole, ale oni nie mogą sobie ot tak zniknąć w dowolnej chwili bez słowa. W pewnym momencie rozmowa o misjach, Multiświecie, mocach i naszej przyszłości z tym związanej jakimś dziwnym trafem zeszła na temat naszego pierwszego spotkania kilka miesięcy temu.

- A pamiętasz jak się poznaliśmy? - nie wiem dlaczego, ale Baekhyun był jakby lekko rozbawiony wypowiadając te słowa. Ja tej sytuacji nie zapamiętałam tak wesoło.

- Oczywiście, że tak. Jak mogłabym zapomnieć? O mały włos nie skończyłam pod samochodem. I pomyśleć, że próbowaliście mi wmówić, że mi się przywidziało to, co zrobił Kai oppa. A właściwie to dlaczego to wtedy zrobiłeś? Tak bardzo uważacie na to, aby nikt się nie dowiedział o waszych zdolnościach, a tu takie coś...

- To był taki dziwny impuls, jakby coś kazało mi to zrobić... Nie potrafię tego wyjaśnić - Kai zdawał się być dość skonfundowany sytuacją, której najwyraźniej sam nie umiał zrozumieć. Nie dopytywałam więc bardziej.

- A tamtego dnia to Seige cię na nas nasłała, prawda? - Kris postanowił się w końcu przyłączyć do rozmowy. Najwidoczniej był nią wystarczająco mocno zaintrygowany, by zasługiwała na jego uwagę.

- Co? Nie, to akurat był czysty przypadek, haha. To był mój pierwszy dzień w Seulu i byłam nieco zakręcona z tego powodu. Seige kazała mi was zwerbować dopiero po naszym pierwszym spotkaniu. Ale czemu myśleliście, że to jej sprawka?

- No bo rozmawiała z nami w tym samym dniu, tyle że rano, więc pomyślałem, że skoro sama nie dała rady, to wysłała do nas ciebie żebyś ty nas przekonała do zmiany zdania. Mówiła nam, że jest jedna dziewczyna, z którą mielibyśmy współpracować i no wiesz...

- No mniej więcej tak było, ale ja zostałam przydzielona do tego zadania kilka dni później. W tamtym dniu nawet nie miałam kontaktu z Seige. Odnowiłyśmy go dopiero, gdy skontaktowała się ze mną w sprawie waszego zespołu. Kiedy uratowaliście mnie spod kół samochodu, nawet nie przypuszczałam, że ta szalona kosmitka może chcieć stworzyć z was nową ekipę.

- A ja byłem przekonany, że już wtedy miałaś w planach zwerbowanie nas, a ten incydent po prostu popsuł ci plany - Yifan wyglądał na niezadowolonego z mojej odpowiedzi, ale co poradzić, on z reguły jest niezadowolony.

- Właściwie to w jaki sposób ona chciała to zrobić skoro jej się nie udało? Jej zawsze wszystko wychodzi perfekcyjnie - ten jeden szczegół od samego początku nie dawał mi spokoju. Jak najmądrzejsza istota we wszechświecie może dać plamę przy takim prostym zadaniu?

- W jaki sposób? Nic szczególnego. Pokazała nam się, upewniła się, że nikt nie mdleje, po czym po prostu się przedstawiła i powiedziała czego chce - Suho powiedział to zdanie jakby to była normalna, codzienna sytuacja. A przecież nie na co dzień spotyka się pozaziemskie istoty.

- Chyba sobie ze mnie w tej chwili żartujesz?! W życiu nie zrobiłaby czegoś takiego. Cześć, jestem Seige, dbam o równowagę w Multiświecie, o istnieniu którego śmiertelnicy nie mają pojęcia i chcę żebyście narażali swoje życie w tej sprawie. Wierzycie w to, że ona jest w ogóle zdolna do wypowiedzenia takiego zdania?

- Ale poważnie tak było. Uznaliśmy, że dzień wcześniej za dużo wypiliśmy i mamy wspólne omamy - Chanyeol oburzył się jakbym zarzucała im kłamstwo.

- A to znaczy, że... Normalnie nie wierzę, że się do tego posunęła. Chyba muszę jej przypomnieć panujące między nami zasady. W życiu bym jej o to nie podejrzewała, ale w sumie mogłam się domyślić, że coś jest na rzeczy.

- Ale o czym ty właściwie mówisz? - teraz siedziało wokół mnie dwunastu chłopaków nic nierozumiejących z mojej wypowiedzi.

- Ugh... Mówię o tym, że ona to zaplanowała. Nie mogła mi kazać przekonać was żebyście podjęli się ochrony Multiświata, jeśli sama tego wcześniej nie próbowała. Specjalnie rozegrała to tak żeby dostać odmowną odpowiedź. To był pretekst żeby mnie z powrotem ściągnąć, po tym jak odeszłam. Wiedziała, że mimo wszystko podejmę się tego i w ten sposób upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu. Zdobyła was i odzyskała mnie. Przebiegła jest, nie zaprzeczę.

- No takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałem. Z tego wynika, że jest bardziej cwana niż mogliśmy przypuszczać - Kris na nowo jakby nabrał ochoty na rozmowę.

- A właściwie to dlaczego odeszłaś? - zapytał nagle zaintrygowany tym tematem Luhan.

- Hm? - nie do końca zrozumiałam o co chodzi w pierwszej chwili, bo myślami nadal byłam przy cwanym planie Błękitnej Sentient.

- No powiedziałaś, że po tym jak odeszłaś my zostaliśmy powodem, dla którego wróciłaś. To znaczy, że odeszłaś z własnej woli? Nie dałaś rady? Byłaś za słaba czy coś? - Lu doprecyzował pytanie, a mnie zamurowało, nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

- Tak, w sumie po części to prawda, to życie bywa czasami ciężkie dla psychiki. Aczkolwiek odeszłam też dlatego, że nie byłam już potrzebna. Jak wiecie Multiświat jest chwilowo w stanie spokoju, więc wróciłam do domu, gdy sprawy się trochę unormowały i nie było już potrzeby wyruszania na kolejne interwencje - starałam się odpowiedzieć na pytanie nie odpowiadając na nie. Nie miałam ochoty rozwodzić się teraz na temat przyczyn mojego odejścia.

- Ah rozumiem - przytaknął jakby układając sobie to w głowie. - Trzeba przyznać Seige, że w takim razie ma głowę na karku. No bo weź, kto normalny werbując nas pomyślałby najpierw o osobie, która odeszła z tego biznesu? - dopowiedział pełen podziwu dla jej poczynań.

- Ale jakby nie patrzeć Seige od samego początku była dziwna. Przypomnijcie sobie nasz pierwszy dzień tu w bazie. To też nie było normalne - Lay zwrócił uwagę na dość istotny szczegół, którego wcześniej jakoś nie dostrzegłam.

- Jakby się tak zastanowić to faktycznie masz rację. Eh co za dziwna kosmitka z niej...

- A istnieją normalni kosmici? - zapytał Sehun śmiejąc się z mojej wypowiedzi.

- Bardzo śmieszne Hunnie, oczywiście, że istnieją - nieważne, że nigdy takiego nie spotkałam.

Nadal pamiętam te sytuacje, jakby zdarzyły się wczoraj. Szłam sobie chodnikiem jak normalny człowiek z zamiarem zrobienia zakupów na kolację. Przyjaciółka źle się czuła, więc byłam sama. Postanowiłam przejść na drugą stronę ulicy, gdy nagle poczułam jak ktoś na środku jezdni łapie mnie w pasie. Po chwili byłam z powrotem na chodniku w objęciach przystojnego Koreańczyka. Nie byłam pewna, co się właśnie stało, ale to nie było normalne.

- Hej, jesteś cała? - z zamyślenia wyrwał mnie męski głos dobiegający zza moich pleców. Dopiero teraz zauważyłam, że wpatruje się we mnie grupa wystraszonych chłopaków. I to nie byle jakich chłopaków, to było całe EXO, jeden z najpopularniejszych zespołów w Korei, a chłopak, który zgarnął mnie z jezdni to Kai.

- Tak, wszystko w porządku. Ale jak ty to? Tak szybko... - sama dokładnie nie wiedziałam o co pytam, bo nadal nie miałam pewności, co się przed chwilą wydarzyło.

- Hm? Byłem blisko i zobaczyłem ten samochód jadący wprost na ciebie, więc pomogłem.

- Nie ma opcji. Byłam na środku ulicy, żaden człowiek nie jest w stanie zareagować tak szybko - nie wierzyłam w to, co mówił. Jestem pewna, że nie był na tyle blisko, zauważyłabym grupę sławnych idoli idących w moim kierunku.

- Wydaje ci się. Naprawdę szybko biegam - i ten niewinny uśmiech. Nie nabiorę się na to, ale nie chcę się z nimi kłócić. Bo co im powiem? Że podejrzewam Kai'a o posiadanie nadludzkich umiejętności? Wezmą mnie za wariatkę.

- Ok, niech będzie, że szybko biegasz. Dziękuję ci za ratunek, a teraz wybaczcie, ale muszę już zmykać.

- Jasne, tylko uważaj na siebie trochę!

Wróciłam do domu i już o tym nie myślałam. Aż do następnego dnia, gdy zadzwoniła do mnie stara znajoma.

- Seige? Dawno się nie odzywałaś, o co chodzi?

- Witaj, czy u ciebie już wszystko w porządku?

- Tak. Jestem na wakacjach z przyjaciółką. Coś się stało?

- Wiesz, że potrzebujemy nowej ekipy, prawda? Znalazłam ją, ale musisz mi pomóc. Próbowałam wczoraj ich zwerbować, ale odmówili. Potrzebuję ciebie. Jesteś w ich wieku, więc tobie powinno się udać.

- Odmówili? Jak to możliwe w ogóle?

- To są przyjaciele, jeden powiedział nie, a reszta się z nim zgodziła. Nie dali się przekonać.

- No dobra, pomogę skoro nie ma innego wyjścia - z niechęcią przyjęłam to zadanie, a nie wiedziałam jeszcze, że najgorsze miało dopiero nastąpić.

- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Tylko jest jeden problem. Oni mieszkają w Korei Południowej, więc chyba musisz kupić bilet na najbliższy samolot.

- Ty tak na serio? - zapytałam nie bardzo dowierzając. Seige w każdej chwili może sprawdzić gdzie jestem, więc na 100% wie, że jestem już na miejscu. - Jestem w Seulu na wakacjach. Daj mi jakieś namiary żebym mogła ich jakoś znaleźć - powiedziałam z rezygnacją, już przeczuwając, że dałam się wrobić w coś większego.

- To grupa dwunastu chłopaków. Według lokalizacji wskazanej przez komputer znajdziesz ich w budynku o nazwie SM Entertainment. Rozmawiaj z Wu Yifan'em, zna angielski.

- Chwila co? Czy ty chcesz mi powiedzieć, że twoja nowa drużyna to EXO? SM, dwunastu członków i Kris? To jeden z tych twoich nieśmiesznych żartów, prawda? - nie potrafiłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam, to musiał być naprawdę głupi żart. - Poza tym, Seige, ja znam koreański...

- Nie rozumiem dlaczego miałby to być żart. Ja zawsze mówię poważnie.

- Seige, to są idole! I to nie byle jacy idole! To jeden z najlepszych zespołów muzycznego świata w Korei i Chinach! Ty chcesz żebym zwerbowała ci do ekipy grupę piosenkarzy? Czy ty do końca już zwariowałaś? - gdyby Seige była człowiekiem, to w tej chwili podejrzewałabym ją o zażywanie podejrzanych środków.

- Nie ma znaczenia czym się zajmują. Oni są wybrańcami. Posiadają moce, które nie tylko mogą  przydać się na misjach, ale także mogą zapobiec wiesz jakim wydarzeniom.

- Czekaj, powiedziałaś moce? Jak na przykład super szybkość? - zdębiałam, może rzeczywiście miałam rację i mi się wczoraj nie przywidziało.

- Akurat żaden z nich nie posiada takiej umiejętności, ale ich zdolności nie są jeszcze w pełni rozwinięte, więc możliwe, że któryś ma do tego potencjał. A coś się stało, że pytasz? Nigdy cię takie rzeczy nie interesowały.

- Nie, nic takiego. Zajmę się tym. A teraz muszę kończyć, bo przyjaciółka mnie woła.

Kilka dni później po opracowaniu dobrego planu postanowiłam zacząć działać. Z racji, że moja przyjaciółka jest wielką fanką EXO, zgodziła się mi pomóc ustalić, gdzie mogą się akurat znajdować, pod warunkiem, że zdobędę dla niej autograf Sehun'a i Luhan'a. Dowiedziałam się, że z wytwórni wychodzą około jedenastej wieczorem. Zdecydowałam, że zaszyję się w ukryciu, jak nienormalny sasaeng i zaczekam aż wyjdą. Nawet nie musiałam długo czekać, gdy ujrzałam ich przy wyjściu z budynku. Wyszłam z kryjówki i ruszyłam w ich stronę, by do reszty pozbawić się godności.

- Hej, pamiętacie mnie? - gorszym tekstem chyba nie mogłam rzucić.

- Yyy, ty jesteś tą dziewczyną, co prawie wpadła pod auto, no nie? - ich miny mówiły wszystko: wariatka.

- Czyli pamiętacie. To dobrze, bo zapowiada się na dłuższą znajomość. Mam do was dwie sprawy. Pierwsza. Wiem kim jesteście, co potraficie i że rozmawialiście z moją znajomą Seige. Druga. Potrzebuję wasze autografy dla przyjaciółki, bo mnie udusi, jak wrócę bez nich - każdym kolejnym zdaniem pogrążałam się coraz bardziej. I co z tego, że nie wiem, co potrafią, bo zapomniałam o to spytać tą walniętą kosmitkę. Plan jednak wyglądał lepiej w mojej głowie.

- Yyy? Nie bardzo wiemy o czym mówisz. Ale jeśli damy ci autograf pójdziesz sobie? - nie takiej odpowiedzi się spodziewałam, niech tylko ochrony nie wezwą, bo tego w planie też nie wzięłam pod uwagę.

- Nie, nie pójdę sobie. Powiem inaczej. Kilka dni temu rozmawiała z wami istota imieniem Seige. Szczerze, nie wiem jak to wyglądało, bo nie zapytałam jej o połowę przydatnych w tej chwili szczegółów. Wiem, że chciała was wcielić do super tajnej ekipy, ale odmówiliście. Wiem, że cała wasza dwunastka posiada nadprzyrodzone zdolności i ten ratunek na ulicy był z tym powiązany. Wiem sporo o niecodziennych sytuacjach, zmagam się z nimi bez przerwy. To jak? Pogadamy czy mam was uprowadzić? I tak, potrafię to zrobić w ciągu kliku sekund. Więc?

- ...

- Nie wpatrujcie się we mnie, tylko odpowiedzcie, czy gadamy po dobroci czy mam was zgarnąć do bazy na drugim końcu świata? - oczywiście, że ich nie wezmę siłą, ale nikt nie zabroni mi ich postraszyć, no nie?

- Mam pytanie. Z którego szpitala uciekłaś? Bo przerażasz mnie bardziej niż niektóre fanki - Yeol, ty tak poważnie? To nie będzie proste zadanie...

- Z żadnego! Ehhh... To może dacie mi pięć minut? Tyle mi wystarczy żebyście mi uwierzyli i przestali brać za obłąkaną.

- Niech będzie, bo czuję, że i tak się ciebie nie pozbędziemy - Xiumin się ugiął, na to czekałam. Teraz już powinno pójść łatwiej.

- Dzięki - na zegarku, który mam zawsze ze sobą wybrałam numer do Seige i czekałam aż odbierze.

- O co chodzi?

- Mam ważne pytanie. Czy oni wiedzą, jak wyglądasz? Bo mam tu mały problem i staram się coś z tym zrobić.

- Tak, wiedzą.

- To świetnie - uniosłam rękę nieco wyżej i nacisnęłam odpowiedni guziczek w swoim komunikatorze, nad którym w mgnieniu oka pojawił się hologram przedstawiający Seige od ramion w górę. Chłopaki wyglądali, jakby zobaczyli ducha, a przecież to tylko trochę technologii i istota, z którą się już poznali. - Przedstawiam wam moją znajomą, Seige. Teraz mi wierzycie, że nie zwariowałam i chcę pogadać?

- Czy wy też widzicie niebieskiego kosmitę nad tym zegarkiem? - Tao jakby nie wierzył, że to dzieje się naprawdę i czekał na opinię reszty.

- Yhym...

- Tak, widzicie ją. Dla jasności to nie kosmita, tylko Błękitna Sentient i tylko ja mogę nazywać ją kosmitką. Seige dziękuję za pomoc, teraz już sobie poradzę.

- Nie ma sprawy. Czekam na was w bazie - i się rozłączyła.

- Czyli ona istnieje naprawdę? - Chanyeol zastrzelił mnie tym pytaniem. Przecież nie mogą mieć grupowych halucynacji...

- Jak najbardziej. Wiem, że ciężko to pojąć, ale Seige jest prawdziwa, a ja serio muszę z wami porozmawiać.

- Skoro tak to wygląda, to chyba jednak cię wysłuchamy - Kris dał za wygraną. Nareszcie, bo już mi się pomysły skończyły.

- Super. Tylko hmmm... Tak tu? Przed wytwórnią? Może lepiej jakbyście sobie usiedli? Nie wiem, jak przyjmujecie takie wieści.

- Takie wieści? Już dwa razy widzieliśmy kosmitę, który ponoć nie jest kosmitą. Gorzej chyba nie będzie? - oj Lu, żebyś się nie zdziwił.

- Jak chcecie. To może od początku. We wszechświecie istnieje wiele galaktyk, a jedną z nich jest Multiświat. Obejmuje on dziewięć planet. 300 lat temu doszło do wojny między mieszkańcami dwóch planet: Błękitnymi i Karminowymi Sentient. Władca czerwonej planety wtargnął na niebieską i rozpętał piekło. Seige, którą już znacie, pokonała Krytusa i uciekła schraniając się na Ziemi. Od tamtej pory pilnuje, by w Multiświecie panował pokój oraz z pomocą wybranych ludzi chroni naszą planetę przed Krytusem. Nadążacie póki co? - patrzyłam na ich miny i zastanawiałam się czy cokolwiek z mojego słowotoku do nich dotarło.

- Kim jest Krytus? Co my mamy wspólnego z tą całą wojną? A przede wszystkim kim ty jesteś? I dlaczego mamy wam pomóc? - D.O trafił w dziesiątkę tymi pytaniami. Konkretny facet.

- Krytus to władca czerwonej planety, zły brat Seige. On chce podbić cały Multiświat, a jeśli to mu się uda, ruszy także na Ziemię i będzie po ludzkości. Ja... no cóż... Jeśli w końcu uda mi się was przekonać, dowiecie się o mnie tyle, ile będziecie chcieli. Póki co niech wam wystarczy informacja, że mam związek z Multiświatem, chociaż się o to nie prosiłam. A wy? Seige was wybrała, a ona się nigdy nie myli. A skoro tak to znaczy, że wie, że sobie dacie radę. Poza tym macie nadprzyrodzone zdolności, które jej zdaniem są niezbędne. Jeszcze jakieś pytania?

- Skąd wiesz, że mamy moce? - Kai, błagam, ściągnąłeś mnie w ekspresowym tempie ze środka ulicy i ty się jeszcze pytasz?

- Od Seige. Ona wie wszystko, jest najinteligentniejszą istotą w całym wszechświecie.

- A nie może wybrać sobie innych ludzi z mocami czy coś? - Chanyeol, nie sądziłam, że z ciebie taki straszek.

- Nie. Wybrała was - odpowiedziałam stanowczo.

- Dlaczego akurat nas? Przecież na świecie żyje tyle ludzi - no tak, Tao podłapał wątpliwości kolegi. Ta rozmowa nigdy się nie skończy...

- Są dwie opcje. Albo jesteście jedynymi ludźmi na Ziemi, którzy są obdarzeni takimi zdolnościami. Albo uznała, że spośród wszystkich obdarzonych, wy jesteście najlepsi.

- Czyli w gruncie rzeczy nie mamy wyboru, dobrze rozumiem? - brawo, nareszcie ktoś załapał, ave Kyungsoo.

- No tak to niestety wygląda. Ale mimo wszystko wolę dobrowolną współpracę niż zmuszanie siłą...

- Yhym, a to jest bardzo niebezpieczne? - Yeol, błagam, jak długo można ciągnąć serię takich pytań?

- Ehhh... Chciałabym powiedzieć nie, ale nie będę kłamać. Ale z dobrych informacji, ja jeszcze żyję, a byłam na kilkudziestu misjach. Poza tym póki co panuje względny pokój i od roku nie było żadnego wezwania, więc chyba nienajgorzej?

- A czysto hipotetycznie, gdybyśmy się zgodzili dobrowolnie, czy to zwiększa nasze szanse na przeżycie? - Huang, chociaż ty sobie daruj...

- Dobrowolność ma niestety niewielki wpływ na to, ale wtedy będę milsza niż normalnie. I nie martwcie się, zrobię wszystko, byście z każdej misji wychodzili bez szwanku, zadbam o wasze bezpieczeństwo i możliwość prowadzenia normalnego życia.

- Ty sama jedna chcesz chronić cały nasz zespół? - Kris, czy ty mi nie wierzysz? Zapamiętam to sobie.

- Tak. Bez względu na wszystko.

- Jak masz zamiar to zrobić?

- Mam swoje sposoby. Też posiadam kilka przydatnych umiejętności.

- Masz moce? Jak my? - Baek się jakby nagle ożywił.

- Można to tak nazwać. Nie wiem czy takie jak wy, bo nie zapytałam Seige o rodzaj waszych zdolności.

- Rodzaj?

- No tak. Nabyte lub wrodzone, żywiołów lub pozostałe, ze zdolnością do metamorfozy lub zwykłe. To są podstawowe typy tak zwanych mocy.

- Ahaaa... A ty który rodzaj masz?

- Wrodzone, nie władam żywiołami i z możliwością przemiany. A to ma znaczenie?

- Nie wiem, po prostu byłem ciekawy - Baek i ciekawość, warto zapamiętać...

- Jeszcze jedno pytanie.

- Jakie?

- Mamy być tą jakąś komando drużyną razem z tobą. Ale ty już byłaś na misjach, cokolwiek to znaczy. Byłaś na nich sama? - komando drużyna? Sehun ma naprawę nietypowy słownik.

- Oczywiście, że nie. Po Multiświecie nie wolno przemieszczać się samemu. Należałam już do takiej ekipy. Mówiłam, że to trwa 300 lat. W tym czasie było już trochę komando drużyn, jak to ładnie nazwałeś. W pewnym wieku już się nie jest tak sprawnym, więc trzeba wybierać nową grupę ludzi i tak dalej - przecież im nie powiem, że poprzednia ekipa nie żyje, bo i za milion lat się nie zgodzą.

- A czym są te misje? Bo wolałbym mimo wszystko wiedzieć czy pisać już testament - testament? Tao, czy ty chociaż wiesz jak wygląda taki dokument?

- No tak, wszystko wyjaśniłam oprócz najważniejszego. Czasami istoty z jednej planety przedostają się na inną, co może grozić w najlepszym razie małą bitwą, w najgorszym wojną. Wtedy Seige wzywa nas przez takie o zegarki, my się zjawiamy w bazie i jedziemy na misję pokojową. Musimy wyrzucić intruzów na ich planetę zanim spotkają się z tubylcami. Nie jest to jakoś bardzo trudne, większość Multiańczyków da się omamić albo zwabić.

- Wyrzucić na ich planetę? Jak niby?

- Portalami. Na każdej planecie jest ich kilka. I jeden jest na Ziemi. To ten, którego strzeże Seige przed Krytusem.

- Czy my nadal rozmawiamy czysto hipotetycznie?

- Jeśli ma to dla ciebie jakieś znaczenie, to tak.

- Yixing, choć raz mógłbyś ogarniać to, co się dzieje wokół ciebie...

- Kosmici, inny świat, magiczne portale. To trochę za dużo, jak na jeden dzień - faktycznie to sporo. To tłumaczy roztargnienie Lay'a.

- Wiem, że to nie jest łatwe do przyswojenia, dlatego nie oczekuję odpowiedzi już dziś. Prześpijcie się z tym, podyskutujcie i dajcie znać. Tu macie namiary na mnie - podałam im kartkę ze swoim numerem telefonu.

- Dobra... I tak nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.

- Mój mózg zaraz eksploduje.

- Rozumiem. Potrzebujecie czasu, spoko. A jeszcze jedno zanim pójdę. Błagam o te autografy, bo przyjaciółka mnie udusi. Obiecałam jej, że je dla niej zdobędę w zamian za pomoc - dostałam podpisy na plakacie, który miałam poskładany w torebce, podziękowałam i poszłam w swoją stronę. Kto by przypuszczał, że ta rozmowa będzie trwała przeszło godzinę…

Przez kilka kolejnych dni zwiedzałyśmy z przyjaciółką Seul, Busan i inne ciekawe miejsca w pobliżu. Zrobiłyśmy z milion zdjęć, spróbowałyśmy chyba wszystkich tradycyjnych koreańskich potraw, byłyśmy na zakupach, jakimś ulicznym występie i w wesołym miasteczku. I nadal czekałam na odpowiedź od chłopaków. Seige dzwoniła do mnie już z kilkanaście razy twierdząc, że kończy nam się czas, ale nie chciała wyjaśnić dlaczego. Przynajmniej zdążyłam się już dowiedzieć, jakie zdolności posiadają członkowie EXO i dlaczego wybrała akurat ich. Byłam też po bardzo długim czasie w bazie, oczywiście w nocy żeby przyjaciółka się nie zorientowała. Pomogłam Seige przygotować bazę na potrzeby aż tak wielu osób i  ogarnąć bałagan, który został po moim zeszłorocznym ataku gniewu, bo czułam, że wkrótce się odezwą. I nie myliłam się, następnego dnia rano dostałam sms: "Spotkajmy się dziś o 15 pod SM. Suho". Nie zostało mi nic innego, jak znaleźć wymówkę i udać się na to spotkanie.

- No hej - przywitałam się wesoło mając nadzieję, że chociaż teraz ich już nie wystraszę.

- O jesteś już. Cześć - muszę przyznać, że wyglądali o wiele lepiej niż ostatnio. A co najważniejsze już nie patrzyli na mnie jak na świra.

- Chcieliście się spotkać, więc jestem. Podjęliście już decyzję? - byłam ciekawa czy to z tego powodu prosili o spotkanie. Przeczucie podpowiadało mi, że dziś usłyszę długo wyczekiwane 'tak'.

- Tak. Można tak powiedzieć. Skoro i tak nie mamy wyboru, wolimy dobrowolną współpracę. Jeśli rzeczywiście masz moce i ta cała dziwna sytuacja dzieje się naprawdę, to nie chcielibyśmy ci podpaść ani tej niebieskiej... yyy... jak ona się nazywała? - Suho, tak, to chciałam usłyszeć.

- Seige. Super, że się w końcu zgodziliście, bo ta walnięta kosmitka żyć mi nie dawała przez ostatnie dni.

- A że jeszcze tak zapytam dla pewności. Gwarantujesz nam, że dożyjemy starości, no nie? - Park Chanyeol, ty znowu o tym?

- Tak, ręczę za to własnym życiem. Wiem, jak ważne jest życie, a już szczególnie wasze, więc nie dopuszczę do tego, by coś wam się stało. Szczerze mówiąc nie mam ochoty wymyślać kłamstw żeby tłumaczyć jakiekolwiek wasze obrażenia i w ogóle... Poza tym nie jestem za dobra w kłamaniu niestety.

- To co teraz?

- Możemy pójść w inne miejsce? Gdzieś, gdzie nie ma tylu ludzi?

- Po co?

- Zaraz zobaczycie. Nie zrobię wam krzywdy przecież.

- Zanim gdziekolwiek z tobą pójdziemy, jedno pytanie - Xiu, przynajmniej ty nie mów, że się boisz.

- Hm?

- Czy ty masz jakieś imię? Bo mimo wszystko nadal się nie przedstawiłaś - przywaliłam sobie facepalma. Nachodzę ich, a nawet nie wiedzą, jak mam na imię.

- Możecie mi mówić Iskra, czy jak tam sobie chcecie. Jest mi to jedno - nie kłamałam w tym momencie, nigdy nie robiło mi jakiejś dużej różnicy to, jak ludzie się do mnie zwracają, póki nie używali mojego prawdziwego imienia, które zarezerwowane jest tylko dla rodziny, wszystko mi odpowiadało.

- Dobra, w takim razie chodźmy.

Suho zaprowadził nas na tyły budynku, gdzie nie było nawet śladu żywej duszy. Upewniłam się jeszcze czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu, po czym na zegarku przycisnęłam odpowiednie guziki i w ciągu kilku sekund znaleźliśmy się w bazie. Seige, jak zawsze stała przy swoim komputerze i w wielkim skupieniu coś przeliczała.

- Jesteśmy! - krzyknęłam, ale niezbyt głośno, by mieć pewność, że Błękitna Sentient nas spostrzegła.

- O, nareszcie. Długo ci to zajęło.

- Ty się ciesz, że w ogóle się tego podjęłam. Sprowadziłam ci ich to teraz ich sobie wdrażaj, a ja wracam na moje brutalnie przerwane wakacje.

- Niestety twoje wakacje będą musiały jeszcze poczekać. Nie mam teraz na to czasu, więc ty musisz się tym zająć.

- Chyba sobie żartujesz?! To nie moja rola! - odkrzyknęłam oburzona w stronę Seige.

- Wiem o tym, ale nie masz wyboru. Oprowadź ich przynajmniej, potem ci wszystko wyjaśnię.

- Ugh... Okey, ale wisisz mi długie i porządne wyjaśnienia - rzuciłam Seige mordercze spojrzenie i odwróciłam się do moich nowych znajomych, którzy wyglądali jakby mieli zaraz zemdleć. - Wszystko z wami w porządku?

- Kilka pytań. Jak się tu znaleźliśmy? Gdzie właściwie jesteśmy? I o czym rozmawiałyście? - Kai, ty masz dar teleportacji i pytasz o takie coś?

- Teleportowałam nas tutaj, to jedna z bardzo przydatnych funkcji zegarka. Jesteśmy w bazie, o której wam już wspominałam. A rozmowa? No cóż, wychodzi na to, że to ja muszę was wtajemniczyć, bo ona nie ma czasu - z rezygnacją spojrzałam w kierunku niebieskiej istoty nadal wpatrującej się w ekran.

- W bazie, czyli gdzie? - Lay jakby starał się ogarnąć to, co się właśnie stało.

- Nie wiem. Nikt tego nie wie poza Seige. To kompletne pustkowie, gdzieś w Ameryce. Nadal jesteśmy na Ziemi, bez obaw.

- Czy to czasem nie ona chciała naszej obecności tutaj?

- Owszem.

- I kiedy już jesteśmy, nie ma czasu? Jesteśmy nie w porę? - Lu, a kiedy jest odpowiednia pora na uprowadzenie idoli na drugi koniec świata na życzenie pozaziemskiej istoty?

- Nie, skąd. Ona już tak po prostu ma. Jeszcze jakieś pytania?

- Co to jest za język? Ten, w którym mówiłyście.

- Multiański, język Multiświata. Zaraz wam wszystko wyjaśnię. Oprowadzę was i w międzyczasie będę tłumaczyć co i jak. Może tak być?

- A mamy inny wybór?

- Tak, mogę was tu zostawić i sama wrócić do Seulu.

- Wybieramy pierwszą opcję! - hahaha, jaki chór. Wiedziałam, że nie zostaną sami.

- Tak też myślałam. To zaczniemy od tego miejsca. Jesteśmy na poziomie -1 w bazie operacyjnej. Tam jest winda na górę. Tamten podest to ziemski portal. Używamy go tylko w czasie misji, korzystanie z niego poza nimi jest zabronione. Te metalowe drzwi prowadzą do pomieszczenia, które przetrwa nawet wybuch bomby atomowej. Od dawna jest nieużywane - po kolei wskazywałam chłopakom istotne moim zdaniem urządzenia i miejsca.

- Pytanie! Czy Seige ukradła komputer Tony'ego Starka? Bo to jest komputer? - Yeol o co ty w ogóle mnie pytasz?

- Tony'ego Starka? Aaa w sensie Iron-Man'a? Faktycznie wygląda trochę jak ten z filmu, nigdy wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Tak, to komputer i nie jest kradziony. Seige sama go skonstruowała. Tu w sumie nie ma już nic wartego oglądania, więc jedziemy na górę - skierowaliśmy się we wskazanym przeze mnie kierunku. Po krótkiej chwili byliśmy już na parterze. - To jest garaż i pojazdy, które mamy na stanie. Umiecie prowadzić, prawda?

- Tak, posiadamy prawo jazdy, jeśli o to pytasz.

- To dobrze. Auta, motory i wszystko, co tu widzicie jest do waszej dyspozycji. Tylko błagam, postarajcie się ich nie rozwalić. Potem pokażę wam tor wyścigowy, na którym możecie uczyć się je obsługiwać, bo to nie są zwykłe samochody.

- Na serio możemy jeździć tym wszystkim? Ale jazda! - Chanyeol był tak podekscytowany wszystkim dookoła, że chyba zacznę się go bać.

- Jak najbardziej. Tam jest kuchnia, ale jakby co, kilkanaście kilometrów stąd jest pizzeria. A przynajmniej rok temu tam jeszcze była - wskazałam na niewielkie pomieszczenie znajdujące się na początku korytarza. Następnie wprowadziłam zespół do kolejnego pokoju. - Naprzeciwko kuchni jest game-room, są tu dwie konsole do gier, sprzęt do karaoke, porządny sprzęt do słuchania muzyki, szafa z jakimiś drobiazgami typu karty, płyty. Powinna się też znaleźć jakaś gitara, bo mieliśmy kiedyś jakąś dziwną grę z instrumentami, ale niestety uległa zniszczeniu - nie, to wcale nie ja rozwaliłam tak drogą zabawkę w zeszłym roku.

- Z tego też możemy do woli korzystać?

- Tak, teraz to jest wasze - skierowałam się do wyjścia, by pokazać następne pomieszczenie. - To sala treningowa. Jak widzicie mamy tu tor przeszkód - wskazałam na kilka urządzeń sportowych zajmujących ponad połowę miejsca. - Tam w rogu są gadżety, które powinny spodobać się Tao oppie. Jakieś nunczaka, shurikeny, miecze i dwumetrowe bambusowe kije.

- Ale odjazd. Mogę wypróbować? - Tao aż oczy się zaświeciły na widok tego wszystkiego. Co za ludzie...

- Śmiało. Tylko nie zrób nikomu krzywdy - obserwowałam jak zespołowa panda z zachwytem w oczach wymachuje kolejnymi zabójczymi przedmiotami.

- Genialny sprzęt! Chyba tu zamieszkam.

- Nie mam nic przeciwko, ale spać to może będziesz jednak w sypialni? Właśnie! Apropo sypialni. Jeśli kiedykolwiek byście chcieli tu zostać na noc, jest taka możliwość. Na końcu korytarza po prawej stronie jest przejście do części sypialnej. Do waszej dyspozycji jest sześć dwuosobowych sypialni. Chcecie je zobaczyć?

- Skoro już tu jesteśmy.

- No to idziemy - poprowadziłam członków EXO w głąb korytarza i otworzyłam drzwi do zespołu sypialni. - Wszystkie drzwi w tym skrzydle mają zamki biometryczne. Wasze linie papilarne zakoduję kiedy indziej, bo wątpię, że któryś ma ochotę tu dzisiaj nocować - pokazałam chłopakom ich sypialnie po czym skierowałam się do wyjścia.

- Zaczekaj! Czyj jest ten ostatni pokój? - ciekawski Baek, serio muszę to zapamiętać w końcu.

- Mój. Kiedyś tu mieszkałam - chcąc nie chcąc głos mi się załamał w połowie zdania. Może tego nie wychwycili...

- A napis na drzwiach? Co oznacza?

- Mówi "wchodzisz na własną odpowiedzialność".

- Dlaczego na własną odpowiedzialność?

- Cóż, czasami zdarzało mi się miotać maną na wszystkie strony. Wtedy zamykałam się w pokoju i wyładowywałam na meblach, ścianach i czym popadło. Ale spokojnie, to już przeszłość - smutna przeszłość...

- Maną? Co to takiego?

- Kosmiczna energia, z podobnej stworzona jest Seige. To hmmm...

- Twoja moc? - już czuję, że polubię rozmowy z Baekhyun'em.

- Tak, coś w tym rodzaju. Dobra, wycieczka skończona. Jedziemy na ten tor czy macie dość wrażeń na dziś?

- Mojemu mózgowi już wystarczy - Sehun, ty umiesz mówić… Wreszcie się odezwał.

- Mojemu też.

- Ja też mam dość jak na jeden dzień - za maknae zgodnie przytaknęła cała reszta.

- Ok, to wracamy na dół - zjechaliśmy windą z powrotem do podziemnej części bazy. Seige już nie było przy komputerze, a chłopcy zdecydowanie mieli dość. I tak całkiem dobrze to znieśli - zaraz odeślę was do Seulu, dajcie mi chwilę - zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, przeszukiwać szafki i przeglądać wszystkie zakamarki w poszukiwaniu jednej rzeczy.

- Gdzie jest Seige? - Suho chyba jako jedyny zauważył brak kosmitki.

- Ładuje się. Sentient poza swoją zoną muszą się doładowywać żeby poziom energii nie spadł im zbyt mocno, bo wtedy słabną. To działa na podobnej zasadzie do człowieka, który postanawia przez tydzień nie jeść. Seige ładuje się wracając na Sent raz w tygodniu. Powinna wrócić za kilka godzin - odpowiadając na pytanie przeszukiwałam ostatnią szafkę. -  Znalazłam! - spod panelu sterującego wyciągnęłam niewielkie pudełko.

- Co to jest?

- Wasze zegarki. Za dwie minuty będziecie w dormie, tylko wprowadzę współrzędne - zajęłam się wpisywaniem danych do komunikatorów. Trwało to może z półtora minuty. - Proszę. To dla was. Dla ułatwienia kolorowe przyciski. Zielony guziczek do teleportacji między bazą i waszym dormem, niebieski to połączenia wizualne, żółty zwykłe połączenia, a czerwonym odbieracie wezwania. I jeszcze jedno. Macie je mieć zawsze przy sobie, na ręce, w kieszeni, w torbie, obojętnie, ale macie je mieć, bo uduszę. To teraz wciskacie zielony i do zobaczenia znowu - uśmiechnęłam się i patrzyłam jak po kolei znikają z mojego pola widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz