poniedziałek, 8 maja 2017

Miłosny prześladowca: Rozdział III - Miłość nie istnieje

Przybywam z trzecim rozdzialikiem "Miłosnego Prześladowcy". Mam nadzieję, że się Wam spodoba. ;)



Dzisiejsze zajęcia były beznadziejne. Omawialiśmy koreańską literaturę o tematyce miłości. Nie rozumiem, po co rozmawiać o czymś, czego nie ma. Miłość… Pfff… Ale kiedyś wierzyłam, że to piękne uczucie jeszcze istnieje na tym pełnym nienawiści świecie. Jednak wierząc w nierealne historie z bajek i niemożliwe do spełnienia marzenia nie da się żyć. To tylko sprawia ból i przynosi kolejne rozczarowania. Lepiej porzucić dziecinne mrzonki, zacząć racjonalnie myśleć i twardo stąpać po ziemi. Dzięki temu uniknie się niepotrzebnego cierpienia i dostrzeże realne możliwości własnego rozwoju oraz dobrej przyszłości.

Nie wiem dlaczego, ale wszystkie dziewczyny w moim wieku szaleją za takimi historiami. Czyli to ze mną jest coś nie tak? Skoro jedna jedyna wyróżniam się z tego ogółu? “Romeo i Julia”, klasyka wśród historii miłosnych o tragicznym zakończeniu, “Cierpienia młodego Wetrera”, nieco szczęśliwsze “Dzieje Tristana i Izoldy”, czy chociażby w literaturze fantastycznej saga “Zmierzch” - każda dziewczyna, przynajmniej u mnie w kraju, czytała te książki lub chociaż zna ich treść. Każda z nich opowiada zupełnie inną historię o miłości, jedne mają szczęśliwe zakończenia, inne tragiczne. Jednakże jakakolwiek historia by to nie była, nie ważne, jak piękna, czy, jak wzruszająca, żadna nie wywiera na mnie wrażenia. Książki o miłości są świetne, tak o żeby sobie poczytać, ale nadal to tylko książki, gdzie fabuła jest w stu procentach wymyślona przez autora, jest nieprawdziwa i nie ma prawa bytu w realnym świecie. Dlaczego więc ludzie wierzą w te historie? Dlaczego uważają, że sytuacje opisane w powieściach mogą istnieć naprawdę? Nie wiem.

Jest też tyle piosenek o miłości, tej szczęśliwej i tej nieszczęśliwej. Teledyski pełne lukru i słodyczy, gdzie para zakochanych to papużki nierozłączki i teledyski przepełnione cierpieniem, ze śmiercią ukochanej osoby, zdradami, czy rozstaniami. Takie utwory dominują na rynku muzycznym, szczególnie tu w Korei. Wystarczy spojrzeć na bardziej znane kpopowe zespoły, jak Big Bang i ich słynne “Haru Haru”, 2ne1 “Falling in love” albo “This is war” od MBLAQ. To są wręcz miłosne hity tych wykonawców. Ale dlaczego? Dlaczego akurat na to jest największy popyt? Dlaczego ludzi tak bardzo fascynuje tematyka miłości już nie tylko w literaturze, ale i w muzyce?

Nie można czekać na swojego księcia z bajki do końca życia. On nigdy się nie zjawi. Nie przybędzie w złotej zbroi na białym rumaku. Superbohatera też na próżno wyczekiwać, bo nie pojawi się ot tak, nie spadnie prosto z nieba. Chłopcy zaś szukają swoich ślicznych bezbronnych księżniczek i dam w opałach. Ale one także się nie zjawią na życzenie. Wszyscy czekają. Czekają nie wiadomo na co, nie wiadomo po co. Szkoda marnować życie na wyczekiwanie czegoś, czego od dawna już nie ma. Prawdziwa miłość zginęła dawno temu, o ile w ogóle kiedyś istniała tak naprawdę.

Po takim, a nie innym dniu na uczelni i wielu rozmyślaniach w trakcie nudnych zajęć, nie pozostawało mi nic więcej jak wrócić do domu. Spakowałam swoje rzeczy do torby, wzięłam laptop ze stolika i udałam się do wyjścia. Przynajmniej na dworze panuje lepsza pogoda niż ja mam obecnie humor. Wyszłam z budynku i ruszyłam przed siebie.

*Taehyun pov*

Czekam na nią. Schowany za murem uczelni. Uczelni, do której oboje uczęszczamy. Czekam aż skończy zajęcia. Wiem, że wyjdzie z budynku już za chwilę. Skąd to wiem? Wiem o niej prawie wszystko. Wiem, jak się nazywa, skąd pochodzi, ile ma lat i gdzie obecnie mieszka. Wiem, że studiuje filologię koreańską na najlepszej seulskiej uczelni w ramach nowego programu międzynarodowej wymiany studenckiej; jest już na trzecim roku, tak, jak ja. Spodobała mi się już pierwszego dnia. Szła niepewnie korytarzem. Wtedy ją dostrzegłem. Była taka inna, zagubiona i wystraszona, wyróżniała się z tłumu, mimo że było widać, że tego nie chce. Od tamtej pory jestem jej cieniem i aniołem stróżem. Znam jej dokładny rozkład każdego dnia. Wiem gdzie chodzi, z kim i w jakim celu. Pilnuję jej, lecz tak, by o tym nie wiedziała. Jednak w końcu jej się ujawnię. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię. Po trzech latach wreszcie mnie zauważy i sprawię, że pokocha tak, jak ja kocham ją. A tymczasem, dopóki nie wymyślę dobrego sposobu, zaczekam aż tu przyjdzie. Jeszcze minuta do końca jej zajęć. Przejdzie tędy nawet mnie nie zauważając, a ja zwyczajowo pójdę za nią. I pomyśleć, że kiedyś miałem zupełnie normalne życie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz