- Słucham? Nie. To nie tak, to nie to, na co wygląda - chłopak zaczął się jąkać. Widocznie zaskoczyłam go swoim zachowaniem.
- No to w takim razie co robisz?! - nadal krzyczałam, emocje brały nade mną górę.
- Ja tylko Cię obserwuję, a to nie jest zabronione. Nie robię Ci przecież krzywdy, tylko sobie patrzę - podziwiałam jego opanowanie w tej chwili.
- No i jeszcze czego?! Masz przestać za mną chodzić! - od tego wydzierania się w końcu stracę głos.
- Ale kiedy ja muszę. To silniejsze ode mnie. Nie potrafię przestać o Tobie myśleć.
- Że co proszę?! Na mózg Ci padło?! Jeszcze mi tu psychopaty było trzeba - ostatnie zdanie wypowiedziałam wręcz żałosnym tonem. Byłam załamana. Napatoczył mi się świr.
- Ej, wypraszam sobie, nie jestem żadnym psychopatą. I nie mam problemów z głową. Po prostu lubię za Tobą chodzić i Ci się przyglądać - no teraz to się obruszył na tego psychopatę. Nie nadążam za gościem, mówi spokojnie, a jak powiesz mu prawdę to się obraża jak dziecko. Może to dziwnie zabrzmi, ale uroczo wygląda, gdy się obraża.
- Uważaj, bo nie ręczę za siebie - trzeba było uciąć tą dziwną rozmowę z jeszcze dziwniejszym typem.
- Dobrze dobrze. Nie denerwuj się. Proszę. Już sobie stąd idę - wydaje mi się, że się trochę speszył, bo spuścił głowę i po prostu poszedł w kierunku metra.
To było na serio dziwne. Jednak nie zastanawiając się nad tym dłużej, udałam się w stronę swojego mieszkania. Po powrocie do domu wypakowałam zakupy, zrobiłam sobie kanapki oraz herbatę i przeszłam do małego przytulnego salonu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i zajadając się przygotowaną przed chwilą kolacją, zajęłam się czytaniem kupionej kilka dni wcześniej książki, której fabuła niesamowicie mnie wciągnęła.
*Taehyun pov*
Czyli jednak potrafi się złościć. Jeszcze nikt w całym moim życiu się tak po mnie nie wydzierał. Co ja jej takiego zrobiłem, że próbowała mnie zabić wzrokiem? To irracjonalne żeby powodem było obserwowanie jej. Jeszcze ośmieliła się nazwać mnie psychopatą. Jakim psychopatą?! Przecież nie dałem jej powodów, by mogła tak o mnie pomyśleć. Nie tak sobie wyobrażałem nasza pierwszą rozmowę. Miałem nadzieję na normalną konwersację, a nie wymianę wykrzykników. Żeby jej jeszcze bardziej nie zdenerwować, bo i tak brzmiała już dość groźnie, poszedłem stamtąd. Zniknąłem z jej pola widzenia, ale nie przestałem jej obserwować. Nie mógłbym jej tak zostawić, nie mając pewności, że dotrze bezpiecznie do domu. Schowałem się na schodach prowadzących do metra i czekałem aż wyjdzie z targu. Odprowadziłem ją pod blok, w którym mieszka i wróciłem do siebie. Wiedziałem, że dziś już zostanie w domu, więc mogłem być spokojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz